fot. PL
Raków Częstochowa, dwukrotny triumfator Pucharu Polski, przegrał niespodziewanie w środę, 25 września na wyjeździe po serii rzutów karnych z pierwszoligową Miedzią Legnica i już w 1. rundzie odpadł z tych rozgrywek. - Gratulacje dla Miedzi i życzę, żeby zaszła jak najdalej. Jesteśmy rozczarowani, bo przyjechaliśmy tutaj wygrać i awansować do kolejnej rundy, ale to się nie udało - mówił na konferencji pomeczowej trener Rakowa, Marek Papszun. - Bardzo dobrze weszliśmy w mecz. Już w pierwszych czterech minutach mieliśmy trzy sytuacje, ale nie otworzyliśmy wyniku i z biegiem czasu coraz trudniej było nam wykreować kolejne szanse. Dodatkowo mieliśmy problemy zdrowotne i tych okazji było mniej, ale wystarczająco dużo, żeby ten mecz wygrać. Jak się nie strzela bramek, to się nie wygrywa. W pucharze doprowadzenie do karnych z niżej notowanym przeciwnikiem powoduje to, że proporcje się odwracają. Z roli faworyta stajesz się drużyna trochę na innej pozycji, bo z czasem zespół, który się bronił, tak jak Miedź w tym przypadku, dostawał energii i dodatkową szansę w rzutach karnych, co było widać po strzelcach. Nie wytrzymaliśmy tutaj i ten konkurs finalnie przegraliśmy.
Częstochowianie już od pierwszych minutach szukali okazji do zdobycia bramki. Szansę mieli kolejno Michael Ameyaw, Vladyslav Kochergin i Stratos Svarnas. Goście nie zamierzali się jednak tylko bronić. W 12. minucie mocnym uderzeniem z dystansu popisał się Benedic Mioc, a kilka minut później minimalnie spudłował Wiktor Bogacz. W pierwszych 20 minutach najlepszą okazję miał Patryk Makuch. Piłka po uderzeniu głową odbiła się od poprzeczki. Ten sam zawodnik stanął przed szansą w 25. minucie. Następnie celnie na bramkę gospodarzy uderzał Adriano Amorim.
Pierwszą szansę w drugiej części spotkania częstochowianie mieli w 52. minucie. Mateusz Abramowicz złapał piłkę po uderzeniu Kochergina. Bramkarza Miedzi próbował także zaskoczyć Péter Baráth. Kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry obrońcy Miedzi zablokowali strzał Amorima. Chwilę później uderzenie głową Svarnasa obronił Abramowicz. W 82. minucie bramce Rakowa zagroził Juliusz Letniowski. W doliczonym czasie gry po strzale głową Jesúsa Díaza piłka obiła słupek.
Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia i o losach spotkania decydowały rzuty karne. Jedenastki lepiej wykonywali gospodarze i to oni awansowali do kolejnej rundy.
Częstochowianie już w najbliższą sobotę, 28 września powalczą o kolejne ligowe punkty. Na stadionie przy Limanowskiego zmierzą się z Puszczą Niepołomice (początek meczu o godz. 14.45).
Miedź Legnica - Raków Częstochowa p.d. 0:0 (0:0, 0:0), k. 4:3
Raków: Trelowski - Mosór (68, Berggren), Svarnas, Rundić - Tudor (91, Drachal), Otieno - Baráth, Kochergin - Ameyaw, Amorim (78, Díaz, 90+6, Walczak) - Makuch (46, Jean Carlos).
Miedź: Abramowicz - Kostka, Kovacevic, Grudziński, Hartherz - Podgórski (113, Bida), Chuca (79, Letniowski), Drygas (69, Kaczmarski), Mioc - Antonik (69, Drzazga) - Bogacz (79, Mansfeld).
Źródło: własne, www.rakow.com |