fot. www.rakow.com
Raków musiał poczekać na świętowanie pierwszego w historii klubu mistrzostwa Polski. W niedzielę, 7 maja dość niespodziewanie przegrał na wyjeździe 0:1 z walczącą o utrzymanie Koroną Kielce. O tytule zadecydował mecz w Szczecinie. Legia uległa Pogoni 1:2 i straciła szanse na zdetronizowanie częstochowian. Przed niedzielnym meczem drużyna Marka Papszuna miała 11 punktów przewagi nad drugą w tabeli Legią Warszawa. Częstochowianom wystarczył więc remis w Kielcach, aby rozstrzygnąć kwestię mistrzostwa Polski.
W pierwszej części spotkania inicjatywa była po stronie gospodarzy. W 10. minucie Dominick Zator uderzył w poprzeczkę. W 32. minucie piła po strzale Jakuba Łukowskiego odbiła się od słupka. Chwilę później Vladyslav Kochergin dotknął futbolówkę ręką w swoim polu karnym. Po analizie VAR Sędzia podyktował jedenastkę, którą na bramkę zamienił Łukowski.
Trener Marek Papszun szybko zareagował na słabą grę swojego zespołu i dokonał kilku zmian. W drugiej części spotkania częstochowianie ruszyli do ataku, ale dzielnie broniąca się Korona utrzymywała wynik meczu. Gra toczyła się niemal przez cały czas na połowie gospodarzy. W 85. minucie znakomitej okazji nie wykorzystał Marcin Cebula, który oddał zbyt lekki strzał. W doliczonym czasie gry Kacper Kostorz mógł postawić kropkę nad "i", ale przegrał pojedynek sam na sam z Vladanem Kovaceviciem. Kilkadziesiąt sekund później Fran Tudor nie trafił do pustej bramki.
- Gratulacje dla Korony, bo ważne zwycięstwo. Oczywiście nie z takim zamiarem tutaj przyjechaliśmy. Chcieliśmy wygrać i przypieczętować mistrzostwo. Same chęci jednak nie wystarczą - powiedział po meczu Marek Papszun, trener Rakowa. - Pierwsza połowa w stylu, który nam nie przystoi jako drużynie zmierzającej do tego celu. Nie pamiętam, żebyśmy grali tak słabo. Mecz wymknął się nam spod kontroli. Napędziliśmy gospodarzy i tutejszą publikę. Wpadliśmy w kłopoty. Pozbieraliśmy się po przerwie druga połowa toczyła się już na jednej połowie. Stworzyliśmy kilka szans, ostatnią wybitną, ale to jest też nauczka. Na pewno nie można zagrać na tak niskim poziomie jak to zrobiliśmy. Daliśmy przeciwnikowi szansę, wykorzystał ją i przegrywamy.
Mimo porażki w Kielcach częstochowianie tego samego dnia mogli świętować mistrzostwo Polski. Legia Warszawa przegrała bowiem w Szczecinie 1:2 i straciła szansę na pozostanie w grze o tytuł.
Do końca sezonu w PKO BP Ekstraklasie pozostały jeszcze trzy kolejki. Raków czekają jeszcze meczem z Lechem Poznań, Wisłą Płock i Zagłębiem Lubin. Po zakończeniu tego ostatniego spotkania, które odbędzie się 27 maja, częstochowianie będą świętować tytuł na placu Biegańskiego.
Korona Kielce - Raków Częstochowa 1:0 (1:0)
Korona Kielce: Marcel Zapytowski - Dominick Zator, Miłosz Trojak, Piotr Malarczyk, Marius Briceag - Kyryło Petrow (76' Bartosz Kwiecień) - Jacek Podgórski (67' Marcus Godinho), Dalibor Takac (67' Marcin Szpakowski), Nono, Jakub Łukowski (76' Dawid Błanik) - Jewgienij Szykawka (86' Kacper Kostorz).
Raków Częstochowa: Vladan Kovacević - Bogdan Racovitan (38' Wiktor Długosz), Stratos Svarnas, Zoran Arsenić - Fran Tudor, Giannis Papanikolaou, Gustav Berggren (38' Ben Lederman), Jean Carlos Silva - Władysław Koczerhin (62' Marcin Cebula), Bartosz Nowak (75' Mateusz Wdowiak) - Fabian Piasecki (62' Vladislavs Gutkovskis).
Źródło: własne, www.rakow.com |