fot.PL

- Mogę być tylko dumny ze swojej drużyny, szczególnie biorąc pod uwagę skandaliczne sędziowanie. Dwa rzuty karne, wstrzymane dwie sytuacje sam na sam, jeden spalony. Duży wpływ na wynik miały błędy sędziego. Tym bardziej szacunek dla nas, że w meczu z mocnym rywalem potrafiliśmy dominować długimi fragmentami. To nie jest przypadkowy wynik. Trochę jesteśmy niezadowoleni, bo uważam, że wypracowaliśmy za małą zaliczkę. Na pewno czeka nas ciężki mecz w Pradze. W tej chwili najbardziej obawiam się sędziowana, a nie przeciwnika - powiedział na pomeczowej konferencji Marek Papszun, trener Rakowa.

Pierwsze minuty czwartkowego spotkania upłynęły dość spokojnie. Groźnie pod bramką Rakowa zrobiło się w 27. minucie. Niebezpieczną sytuację zażegnał Zoran Arsenić, który wybił piłkę ponad poprzeczką. Dwie minuty później błysnął Ivi Lopez. Po skutecznym dryblingu Hiszpan oddał strzał lewą nogą, dając gospodarzom prowadzenie. W pierwszej połowie więcej bramek już nie padło.

Od początku drugiej połowy częstochowianie szukali kolejnych okazji do zdobycia bramki. W 55. minucie mocny strzał z dystansu oddał Lopez, ale na posterunku był Mandous. Goście odpowiedzieli w 60. minucie, a na listę strzelców wpisał się Tomas Holes. Zaledwie 10 sekund po wznowieniu gry Fran Tudor ponownie dał prowadzenie Rakowowi. Mimo wielkich emocji w dalszej części meczu więcej bramek już nie padło i gospodarze mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

Rewanż w Pradze odbędzie się w czwartek, 25 sierpnia o godzinie 19.

Raków Częstochowa - Slavia Praga 1:0 (1:0)

Raków: Trelowski - Rundić, Arsenić, Svarnas, Kun, Gwilia, Papanikolaou (82. Czyż), Tudor (82. Nowak), Ivi (87. Długosz), Kochergin (46. Wdowiak), Musiolik (61. Gutkovskis)

Slavia: Mandous - Schranz, Ousou, Santos (46. Traore), Oscar (40. Plavsić), Tiehi, Holes, Usor, Sevcik, Olayinka, Lingr (65. Jurasek)

Źródło: www.rakow.com