Fot.PL
W 4. kolejce Nice 1 Ligi częstochowski Raków przegrał w sobotę, 19 sierpnia na własnym stadionie 1:3 z GKS-em Katowice. - Po trzech ostatnich dobrych meczach w naszym wykonaniu wydawało się, że każdy będzie wyglądał podobnie - przyznaje Marek Papszun, trener Rakowa. - Nie jesteśmy już anonimową drużyną i musimy się do tego przyzwyczaić. Kilku naszych piłkarzy nie mogło wejść w mecz. Pierwsza połowa była bardzo słaba w naszym wykonaniu. W drugiej części spotkania tworzyliśmy już sytuacje, akcje zaczęły się zazębiać. Dziwnie decyzje podejmował też sędzia, co nas trochę wybijało z rytmu gry. Nie wiem dlaczego nie uznał pierwszej bramki. Przykro, że przegrywamy drugie spotkanie w roli gospodarzy, ale nie popadam w panikę. To dla nas kolejne doświadczenie.
Częstochowianie przystąpili do tego pojedynku w takim samym składzie jak tydzień temu przeciwko Chojniczance. Uderzał Krystian Wójcik, a chwilę później w pole karne wpadł Rafał Figiel, podał do Aghvana Papikyana, ale nie udało się sfinalizować tej akcji. Goście wyprowadzili skuteczny kontratak i już w 2. minucie meczu sytuację sam na sam z Mateuszem Lisem wykorzystał Andreja Prokić. W 21. minucie katowiczanie rozegrali składną akcję, której ponownie Prokić pokonał częstochowskiego bramkarza.
Raków dużo lepiej prezentował się w drugiej połowie. W 51. minucie piłka wpadła do bramki gości, ale arbiter uznał, że jeden z piłkarzy GKS-u był faulowany. Pięć minut później w zamieszaniu w polu karnym GKS-u najprzytomniej zachował się Jakub Łabojko, który zdobył kontaktowego gola. Po tej bramce częstochowianie próbowali wyrównać stan meczu. Dwukrotnie uderzał Aghvan Papikyan, na bramkę katowiczan strzelali także Krystian Wójcik i Piotr Malinowski. Niestety to gościom udało się zdobyć kolejnego gola. W 76. w polu karnym Rakowa przeciwnika faulował Tomas Petrasek, a "jedenastkę" wykorzystał Wojciech Kędziora.
Częstochowianie próbowali jeszcze odrobić straty, ale GKS szukał swoich szans w kontratakach. Tuż przed zakończeniem meczu drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną ujrzał Łukasz Zejdler. Wynik spotkania nie uległ już zmianie i goście mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
- Spodziewaliśmy się takiej gry Rakowa - przekonuje Piotr Mandrysz, trener GKS-u. - Udało nam się wyciągnąć wnioski i odpowiednio ustawić zespół pod przeciwnika. - Do przerwy strzeliliśmy dwie bramki, stąd mogliśmy później zagrać spokojniej. Upływający czas nie był sprzymierzeńcem gospodarzy. To był trudny mecz. Przeciwnik zagrał solidne spotkania. Mieliśmy trudne chwile po przerwie. Bramka, którą zdobył Raków, zaburzyła naszą grę, ale przetrwaliśmy do końca szturm przeciwnika i zrobiliśmy dobre zmiany. Podwyższyliśmy prowadzenie i utrzymaliśmy je do końca.
Kolejny mecz piłkarze Rakowa rozegrają już w środę, 23 sierpnia na wyjeździe z Odrą Opole.
RKS Raków Częstochowa - GKS Katowice 1:3 (0:2)
Raków: Lis - Góra, Niewulis, Duriska (55' Petrasek), Malinowski, Oziębała, Figiel, Łabojko, Wójcik, Papikyan, Embalo (55' Piceluk).
GKS Katowice: Abramowicz - Midzierski, Kalinkowski, Goncerz (68' Yunis), Mączyński, Mandrysz (86' Skrzecz), Prokić, Kędziora, Kamiński, Frańczak, Zejdler.
Źródło: własne, www.rksrakow.pl |