"AZS dla Politechniki Częstochowskiej" - takie hasło przyświecało studentom, którzy pojawili się w środę 7 czerwca przed rektoratem, aby zaprotestować przeciwko zakończeniu przez władze uczelni współpracy z zasłużonym i utytułowanym klubem.
Kontrowersyjna decyzja rektora odbiła się szerokim echem w lokalnym środowisku studenckim i sportowym. Nic w tym dziwnego, bo profesor Norbert Sczygiol postanowił zerwać z wieloletnią tradycją i uznał, że założony w 1955 roku klub nie będzie już działał w strukturach Politechniki Częstochowskiej.
W środę 7 czerwca kilkudziesięciu studentów złożyło w tej sprawie petycję, pod którą podpisało się ponad tysiąc żaków. - AZS ma opuścić pomieszczenie zajmowane w Klubie Politechnik i przestać działać - mówi Norbert Małolepszy, członek KU AZS Politechniki Częstochowskiej. - To bardzo krzywdząca decyzja, ponieważ nie będziemy mogli brać udziału w Akademickich Mistrzostwach Polski czy organizować imprez sportowych.
Oburzenia całą sprawą nie kryje wieloletni prezes KU AZS Politechniki Częstochowskiej Adam Stępniak. - Czuję wielką gorycz. Dzięki nam uczelnia jest reklamowana w całej Polsce. Mamy dwa zespoły koszykarskie, prowadzimy szkolenie sportowe dzieci i młodzieży, a zaledwie kilka dni temu podjąłem się trudu odbudowy żeńskiego klubu siatkarskiego - twierdzi Stępniak.
Szef KU AZS usłyszał od rektora Politechniki Częstochowskiej, że klub nie jest organizacją akademicką i dlatego nie może być finansowany ze środków uczelni. - Dla rektora AZS powinien być tylko akademicki. My natomiast prowadzimy dużo szerszy zakres działalność, który de facto finansujemy nie ze środków Politechniki Częstochowskiej, a z pomocą samorządu i prywatnych sponsorów - wyjaśnia Stępniak. - Pieniądze, które otrzymywaliśmy z uczelni, przeznaczane były na starty w Akademickich Mistrzostwach Polski.