Fot.PL
Z wiceprezydentem Częstochowy Jarosławem Marszałkiem rozmawiamy o rozwoju gospodarczym miasta, o strefach ekonomicznych oraz o promocji terenów inwestycyjnych. RED.: W Częstochowie panuje wyjątkowo duży ruch inwestycyjny jeśli chodzi o Katowicką Specjalną Strefę Ekonomiczną. Na terenach w rejonie ulicy Kusięckiej do sprzedaży została już tylko jedna działka. Skąd tak duże zainteresowanie inwestorów? Jarosław Marszałek: Nasze strefy ekonomiczne są przede wszystkim dobrze uzbrojone. Dobrym rozwiązaniem było podzielenie tych terenów na nieduże działki, bo zwykle strefy odstraszają średnich przedsiębiorców, którzy zatrudniają do 250 osób. Dzięki temu firmy chętnie je kupują. W ciągu bardzo krótkiego czasu, tj. do trzech tygodni, jesteśmy też w stanie zrobić podziały geodezyjne i przekształcić działkę zgodnie z potrzebami danego klienta.
RED: A jak wygląda promocja terenów inwestycyjnych? JM: Przyjęliśmy całkowicie inną strategię docierania do firm. Kiedyś było tak, że wszyscy jeździli na targi do Monachium albo Cannes. Płacili np. 35 tys. zł za możliwość wejścia na targi i - powiedzmy - 20 tys. zł za budowę stoiska. Tymczasem z naszych badań wynika, że 80 proc. obecnych tam osób to inni wystawcy. Odeszliśmy więc od tego typu drogich imprez i zaczęliśmy wchodzić w imprezy sektorowe. Za znacznie mniejsze kwoty bierzemy udział np. w AutoEvencie zorganizowanym przez Polską Izbę Motoryzacji. Co ciekawe, jesteśmy tam jedynym samorządem, czyli wszyscy prezesi dostają tylko nasze materiały. Zachęcamy też partnerów firm do kupowania działek w strefach, docieramy do zarządów głównych grup kapitałowych. Ale przede wszystkim namawiamy do dalszego inwestowania te firmy, które działają już w Częstochowie.
RED: A może warto byłoby pomyśleć o dużo większym inwestorze i spróbować ściągnąć go do miasta? JM: Największe inwestycje lokowane są za pośrednictwem agencji rządowych, a więc ze szczebla centralnego. Najwięksi oczekują dużej pomocy publicznej i gwarancji rządowych. Dla nas najlepszym partnerem są firmy średnie oraz te, które są już w regionie obecne. Ponadto z punktu widzenia bezpieczeństwa i stabilności zatrudnienia lepiej mieć kilka średnich firm, niż jedną dużą.
RED: W końcu w strefach ekonomicznych znajdujących się w Częstochowie zabraknie miejsca. Co wtedy? JM: Plan jest taki, że będziemy sobie tworzyć własne SAGI, czyli strefy aktywności gospodarczej. Są takie przepisy, które pozwalają objąć daną działkę prawem lokalnym. Na przykład za przysłowiową złotówkę za metr możemy wydzierżawić komuś ten grunt na 10 lat. Firma musi tylko podpisać umowę, że zobowiązuje się zainwestować daną kwotę i zatrudnić odpowiednią ilość osób. W strefie aktywności gospodarczej nie trzeba na początku inwestować, bo mamy czynsz dzierżawczy. Po 10 latach dzierżawy firma będzie miała możliwość kupienia od miasta tej działki.
RED: A gdzie konkretnie w mieście takie strefy mogłyby funkcjonować? JM: Prawo polskie nie pozwala gminom kupować działek dla celów komercyjnych. Gmina może dokonać takiego zakupu, ale w celach publicznych, czyli np. wybudować tam drogę, szpital, plac zabaw itp. Dlatego zaproponowaliśmy kilku firmom, że zamienimy się z nimi terenami. Nas interesowały grunty przy "Skorkach" oraz za walcownią.
RED: Dziękujemy za rozmowę
Źródło: własne |