Efektem współpracy Wojciecha Grabowskiego, specjalizującego się w fotografii ślubnej i indywidualnych sesjach oraz wizażystki Pauliny Frukacz jest seria upiornych zdjęć wykonanych w opuszczonym zakładzie w Masłońskich.

- To była moja praca dyplomowa w szkole, w której kończyłam wizaż. Chciałam zrobić coś nietypowego, a nie np. makijaż ślubny czy wieczorowy - mówi Paulina Frukacz. - To, co widzicie na zdjęciach, nie jest typowym wizażem, tylko czymś na pograniczu charakteryzacji, czego nie miałam w szkole.

Projekt realizowany był podczas trzech sesji zdjęciowych. Każda trwała po sześć godzin. Jak mówi Wojciech Grabowski, niektóre zdjęcia powstawały nawet po półtorej godziny. - Chodziło nam o to, żeby wywołać u odbiorców efekt zaciekawienia i przerażenia. Myślę, że osiągnęliśmy swój cel - uważa Grabowski.

Jego zdaniem w całym eksperymencie fotograficznym najtrudniejsze było ustawienie światła. - Korzystałem z czterech źródeł światła - opowiada. - Musiałem podkreślić stylizację, ale też otoczenie tych zrujnowanych i spalonych pomieszczeń.

To był pierwszy wspólny projekt Wojtka Grabowskiego i Pauliny Frukacz. - Paulina świetnie wystylizowała modeli. Dalej to już tylko nasza inwencja twórcza i pełna improwizacja - twierdzi Grabowski.

Twórcy chcieliby zaprezentować zdjęcia na wystawie. Wiąże się to jednak ze sporymi kosztami, dlatego szukają sponsorów. - Przygotowanie zdjęć na wystawę to koszt kilku tysięcy złotych - mówi Grabowski. - Na taki wydatek nas nie stać, więc szukamy sponsorów.

Więcej informacji na www.grabowski-foto.pl.

Źródło: własne