Ryszard Raczek zasłynął z wygranych procesów z MPK, za dyscyplinarne zwolnienie go z pracy (był wieloletnim dyrektorem technicznym spółki). A także z zaciekłej krytyki prezydenta Tadeusza Wrony (to za jego kadencji Raczek stracił pracę).
Teraz Raczek wygrał proces, który wytoczył samemu sadowi.
A było tak. W 2006 roku po sesji Rady Miasta Częstochowy między Raczkiem a radnym Sławomirem Świerczyńskim doszło do scysji. Były dyrektor twierdził, że radny go uderzył i złożył w związku z tym prywatny akt oskarżenia. Sprawa trafiła do sądu, który w 2008 roku uznał pozwanego winnym. Radny, który konsekwentnie się nie przyznawał, złożył jednak apelację, w wyniku której sprawa trafiła do ponownego rozpoznania, do Sądu Rejonowego w Częstochowie. Ten z kolei 1 marca 2012 roku, na wniosek oskarżonego, umorzył sprawę z powodu przedawnienia czynu.
Raczek nie dał za wygraną. Złożył skargę na przewlekłość postępowania przeciwko radnemu i zażądał 10 tys. zł zadośćuczynienia.
– Jeżeli 6 lat to za mało dla sądu rejonowego, aby prawomocnie osądzić pobicie w miejscu publicznym, to rodzi się pytanie, ile w ogóle potrzeba czasu na osądzenie – pisał w skardze Raczek.
Sąd Okręgowy w Częstochowie przyznał mu rację, uznając, że postępowanie w pierwszej instancji trwało zbyt długo. Kwotę zadośćuczynienia sąd obniżył jednak do 2 tys. zł.