Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Dzień 11-go listopada
Nazywany jest teraz „Świętem Niepodległości”. Święto prawie już legenda, bo ustanowione w roku 1937 przez Sejm Polski Niepodległej, było uroczyście obchodzone aż do chwili napaści na Polskę przez Niemców i Związek Radziecki. Potem rządzili u nas komuniści i o 11 listopada musiało być cichutko. Przynajmniej oficjalnie, bo pomimo zakazów dzień ten wciąż był bliski sercu większości Polaków. Przypominał im bowiem o niepodległościowych pragnieniach, przywoływał potrzebę patriotyzmu i był takim dniem władzom na przekór.

Aż przyszedł czas „Solidarności” i znów wybuchła nam wolna i niepodległa Polska. Żaden obcy ani wewnętrzny wróg nie zabrania nam już cieszyć się z odzyskanej niepodległości. Mamy ją i świętujemy dla pamięci i własnej, narodowej satysfakcji. I taka jest właśnie waga tego listopadowego święta-symbolu.

Czy jednak dla wszystkich? Przed kilkoma dniami jedno z biur sondujących tzw. opinię publiczną zapytało iluś tam przypadkowych Polaków, co to jest za święto, to 11-go listopada? I co się wtedy okazało? Ano, że dwie trzecie pytanych nie potrafiło dać poprawnej odpowiedzi. Coś tam oczywiście słyszeli o zaborach i Piłsudskim, ale było to tak dawno, że nie warto pamiętać. Świat ma przecież teraz inne zainteresowania…

To prawda. Gdzieś się chyba zapodział ów nasz demonstrowany dotąd polski patriotyzm. Wychodzi więc na to, że jedynie w okresach wielkich zagrożeń narodowych potrafimy znaleźć go w sobie. Jak powstanie Solidarności na przykład.

A jak jest na co dzień? Zapytałem o to pewną znajomą studentkę: Co rozumie przez słowo patriotyzm? Zastanawiała się chwilę, potem podeszła do komputera i włączyła internet, czyli taki nowy dekalog naszej młodzieży.
– „Patriotyzm to indywidualna i społeczna postawa, oznaczająca przywiązanie i miłość do własnej ojczyzny, obejmująca przeszłość, teraźniejszość i przyszłość danego kraju” – wyrecytowała mi jednym tchem.
– Ale ja chciałbym, żebyś to powiedziała tak bardziej od siebie.
– No to jest chyba miłość do własnego kraju, języka, kultury. Coś normalnego jak rodzina, dom.

No właśnie. Dzisiaj chyba inaczej niż kiedyś traktujemy patriotyzm. Nikt już przecież nie musi walczyć o niepodległość Ojczyzny ani o prawo do języka czy własnej kultury. Patriotyzm przejawia się teraz głównie na jakichś międzynarodowych imprezach sportowych, gdzie trzeba kibicować naszym. Wtedy wiadomo, że to jest Polska.

– A poza tym – mówi dalej moja znajoma studentka – nie ma chyba sensu w jakiś specjalny sposób celebrować święta dawno już odzyskanej niepodległości.

– A ci, którzy nam tę wolność wywalczyli, nie zasługują już na naszą pamięć? – pytam.

c.d. na kolejnej stronie

 


 

Moja babka Maria Woynarowska na przykład, zaraz po napaści Niemców na Polskę w 1939 roku, ubrała czarną suknię, tę samą, którą nosiła jej matka na znak żałoby po upadku powstania styczniowego. Przez całą potem okupację dzień 11-go listopada był świętowany w naszym domu. A zryw Solidarnościowy w latach 80-tych? Czym był inspirowany, jeśli nie patriotyzmem?

Opowiadał mi kiedyś Janusz Zakszeński, nieżyjący już wybitny polski aktor, że w stanie wojennym władze podziemnej Solidarności nakazały bojkot „Dziennika telewizyjnego” na znak, że się jego kłamstw nie ogląda. Należało wtedy zgasić wszystkie światła w domu. – Trzeba było widzieć bloki mieszkalne za „Żelazną bramą” w Warszawie – opowiadał aktor – jak stały ciemne, groźne, posępne, niczym jakaś przestroga dla komuszych władz.

Patriotyzmu w tamtym niepodległościowym wydaniu oczywiście dzisiaj już nie ma, ale czy to znaczy, że nie jest nam potrzebny?

To prawda, że wszystko się teraz zmienia. Przeobrażeniom ulega właściwie wszystko: zwyczaje, moralitety, zasady społeczne. Co kiedyś było naganne, dzisiaj staje się zwyczajem. Czy to znaczy, że nasz patriotyzm przestał być ważny? Oczywiście, że nie. Patriotyzm to przecież nasz honor, który powinien stać na straży wszystkiego, co nasze, polskie, szlachetne. Powinien bronić naszej kultury, języka, obyczajów i dziedzictwa ojców. Każdy z nas ma przecież jakieś tam rodzinne tradycje niepodległościowe. A to dziadek akowiec, a to wujek od kościuszkowców czy z armii Andersa. Pochodzimy przecież z konkretnego terytorium historycznego i kulturowego, mamy swój język, tradycje, a nawet specyficzną, polską mentalność. To wszystko ma ogromny wpływ na współczesne nasze rozumienie patriotyzmu. Ale nie tylko. Ważne jest również wychowanie. Książki, jakie teraz czytamy, muzyka, jakiej słuchamy, i jakie wybieramy sobie wzorce do naśladowania.

Wyrastamy przecież patriotycznie lub nie, na określonym podłożu kulturowym. I po to chyba właśnie ustanowiony nam został ów dzień, 11–go listopada, jako święto narodowe, żebyśmy o tym wszystkim mogli sobie przypomnieć. I stąd ten felieton, również taki bardziej patriotyczny i wspominkowy…

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl