– 1 listopada odwiedziliśmy wspólnie kilka jurajskich miejsc, w których dochodzi do największej liczby tragicznych wypadków – mówi Adam Van der Coghen, naczelmik Jurajskiej Grupy GOPR. Znicze zapaliliśmy m.in. przy jaskini Wielka Studnia Szpatowców, skałce Okiennik, skałkach w Rzędkowicach i przy Górze Zborów.
Naczelinik podkreśla, że niestety co roku na Jurze dochodzi do kilkunastu wypadków, część z nich kończy się tragicznie – śmiercią, część poważnymi problemami: złamaniami miednicy, kończyn, kręgosłupa. Niektóre wypadki mają związek ze wspinaczką skałkową i wchodzeniem do jaskiń, inne zdarzają się na rowerach górskich i quadach.
– Problem polega na tym, że niestety Jura m.in. z powodu łatwości dostępu jest bagatelizowana – mówi Van der Coghen. – Gdy ludzie jadą w Tary, przygotowują się pod względem kondycyjnym, pod względem wyposażenia, bo czują respekt. Z Jurą jest inaczej, każdemy wydaje się, że może ją „zdobyć” a to jest złudne.