– Przed świętami Wielkanocy udałem się ze swoim ojcem na cmentarz Kule, oczywiście w celu zrobienia małych porządków na grobach naszych bliskich – pisze w mailu do wCzestochowie.pl Przemysław Mulczyk. – Przy okazji odwiedziliśmy cmentarną kancelarię, aby dowiedzieć się, gdzie jest grób naszej cioci, bo od paru lat nie możemy na niego trafić, żeby zapalić znicz. Niestety, pierwsze pytanie, jakie usłyszeliśmy od pracownika kancelarii, brzmiało „Czy ta osoba umarła po 2000 roku?”. No niestety, ciocia zmarła na początku lat 90. ubiegłego wieku. Pracownik kancelarii poinformował nas więc, że w 2000 roku był pożar i wszystkie cmentarne dokumenty poszły z dymem. Jedyne co mógł poradzić, to „szukajcie, może znajdziecie”. Przy okazji jednak nie omieszkał dodać, że jeśli znajdziemy grób i będziemy chcieli go opłacić, to da się to załatwić, mimo że przecież wszystkie dokumenty w kancelarii się spaliły. Ojciec odpowiedział, że chcieliśmy tylko zapalić znicz, na co od pracownika cmentarza usłyszeliśmy, że w takim przypadku nie może nam w niczym pomóc…
– Pozostało tylko szukać grobu, którego jednak znowu nie znaleźliśmy – konstatuje czytelnik. – Przy okazji zastanawialiśmy się, gdzie spoczywa mój prapradziadek (tata pamięta, gdzie mniej więcej ten grób się znajduje). Rodzi się tylko pytanie, jak to możliwe, że sprawę opłat za grób da się „jakoś załatwić”, a nikt przez 12 (!) lat od pożaru nie był w stanie przejść po cmentarzu i skatalogować od nowa wszystkich grobów sprzed 2000 roku?! Rozumiem, że jest to żmudna i trudna praca, jednak było na to już 12 lat! Niestety, przez ten czas nie spisano grobów nawet na najmniejszym fragmencie cmentarza…
Administracja cmentarza potwierdza, że coraz więcej osób zgłasza się w poszukiwaniu grobów swoich bliskich, gdyż odtwarzanie drzewa genealogicznego staje się coraz bardziej popularne.
– W sytuacji, gdy rodzina nie wie, gdzie znajduje się grobowiec, niestety nie możemy pomóc – mówi Stefan Kowalski z administracji cmentarza. – Niestety, nie mamy takich danych, bo dokumenty spłonęły w pożarze, do którego doszło w wyniku podpalenia w 1999 roku.
Ale czy nie można odtworzyć spisów osób pochowanych? – dopytujemy.
– Na cmentarzu jest pochowanych ponad 200 tys. osób – mówi Kowalski. – Wymagałoby to kilku lat mrówczej pracy wielu osób, które musiałyby chodzić od grobowca do grobowca, a ja prowadzę administrację sam, dwie inne osoby przygotowują ceremonie pogrzebowe. Po pożarze udało nam się odtworzyć tylko spisy, potwierdzające opłacenie grobu, a to tylko dlatego, że ich kopie znajdowały się w parafii. Dzięki temu jeśli ktoś potrafi wskazać lokalizację grobu, możemy ustalić, czy jest on opłacony, czy też nie.
Tak więc jeśli ktoś będzie chciał odnaleźć grobowiec swoich przodków, którego lokalizacji nie zna, nie może liczyć na to, że w przyszłości będzie łatwiej tego dokonać.