Ostatki karnawału dla częstochowskich morsów nie mogły obejść się ot tak, po prostu. W sobotę (18 lutego) ponad 30 osób spotkało się nad zalewem Adriatyk, tuż po zapadnięciu zmroku.
– Były pochodnie, race, sztuczne ognie i ognisko – mówi Magdalena Trzepizur, mors i uczestniczka ostatków. – Najpierw trener poprowadził rozgrzewkę, a potem się działo!
Wskakiwaliśmy do wody z radością, która towarzyszyła nam już przez cały wieczór. Naładowani energetycznie, po wysuszeniu się i ubraniu, częstowaliśmy się specjalnie na tę okoliczność upieczonym chlebem ze smalcem domowej roboty. Pycha! Do tego przegryzaliśmy ogóreczkami i popijaliśmy gorącą herbatę z miodem, malinami i cytryną. Później paliliśmy, ognisko. Było pieczenie kiełbasek i wesoła atmosfera.
Coraz więcej ludzi wie, że zimowe kąpiele to – oprócz zdrowia – powód do radości i dumy. W sobotę w ostatkowych kąpielach wzięło udział ok. 20 osób. W zabawie przy ognisku uczestniczyli także znajomi i przyjaciele morsów. Już teraz miłośnicy zimowych kąpieli zapowiadają kolejne imprezy tematyczne.
Kto chce spróbować się w konfrontacji z zimną wodą i z jeszcze chłodniejszym powietrzem, może przyjść w najbliższą niedzielę nad Adriatyk (Park Lisiniec). Zbiórka jak zwykle o godz. 11.30 (najlepiej dojechać od ul. Bieszczadzkiej).