– Takie zdarzenie rzeczywiście miało miejsce. Mężczyzna prawdopodobnie zmarł na skutek zatrucia alkoholowego. W sprawie trwa śledztwo i o szczegóły proszę pytać prokuraturę – mówi nadkom. Joanna Lazar, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.
Z naszych informacji wynika, że policjanci cały czas byli przy umierającym. Kilkakrotnie ponaglali pogotowie, informując, że mężczyzna ma coraz słabszy oddech. Karetka przyjechała dopiero po 50-55 minutach. Ratownicy rozpoczęli reanimację, po chwili przyjechała druga karetka, mężczyzny jednak nie udało się uratować. Zmarł na ulicy.
– Sprawa budzi ogromne wątpliwości. Podstawowe pytanie brzmi, czy dyspozytor pogotowia nie popełnił błędu. Zwłoka w przybyciu karetki była znaczna i trzeba wyjaśnić, czy przyczyną zgonu nie było nieudzielenie pomocy we właściwym czasie – mówi prokurator Romuald Basiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Śledztwo trwa. Prokuratura zabezpieczyła dokumentację, przesłuchiwani są świadkowie, wykonano już także sekcję zwłok 38-latka. Nie wykazała ona żadnych śladów śmierci zadanej, przed przyjazdem policji mężczyzna nie został więc pobity. Wysłano próbki do badań na zawartość alkoholu, na wyniki trzeba jednak poczekać kilka tygodni.