19 września właściciel nissana quashqaia powiadomił Komendę Powiatową Policji w Lublińcu o kradzieży pojazdu. Wkrótce po tym – z tytułu ubezpieczenia – na konto „okradzionego” wpłynęła kwota ponad 100 tysięcy złotych. Mężczyzna wskazał nawet adres, pod którym mogło znajdować się auto. Policja od razu udała się na wskazane miejsce, gdzie rzeczywiście stał „skradziony” nissan.
Dane znajdujące się w policyjnych systemach, wskazywały, że 38-latek zgłosił kradzież samochodu także w listopadzie ubiegłego roku. Policjanci ujęli 30-letniego właściciela posesji, na której znaleźli samochód. Ustalili ponadto, że w listopadzie 2010 roku samochód wcale nie został skradziony. Właściciel pojazdu przekazał kluczyki 30-latkowi z miejscowości Cieszowa, a ten przechował auto w budynku gospodarczym na terenie swojej posesji. W tym czasie 38-latek zgłosił kradzież pojazdu w jednym z lublinieckich towarzystw ubezpieczeniowych, a na jego konto wpłynęło ponad 100 tysięcy złotych.
38-latek i jego 30-letniego wspólnik zostali już zatrzymani przez policję i usłyszeli zarzuty. Prokurator zastosował dozór policyjny wobec właściciela posesji, na której przechowywano auta. Wobec właściciela nissana zastosowano poręczenie majątkowe w wysokości 10 tysięcy złotych. Nawet 8 lat pozbawienia wolności grozi im za popełnione przestępstwo. Ponadto oszuści będą zmuszeni zwrócić równowartość kwoty, jaką otrzymali z tytułu ubezpieczenia.