Kamil Kacperak: Na początek opowiedz o sobie i o tym co robisz, malujesz…
Dariusz Ślusarski: Co robię…maluję. To całe moje życie, zajmuję się tym odkąd pamiętam. Wszystko co działo się w moim życiu było z tym ściśle powiązane, kolejne etapy, tory mojego dorastania, poznawania. Budowanie siebie, jako człowieka i artysty. „Ja” to moja praca – moja sztuka. Taka która podoba się mnie i mam szczerą wiarę, że innym również – każdemu indywidualnemu odbiorcy.
KK: Niebawem masz wystawę. Przybliż nam tematykę wystawy i powiedz gdzie będziemy mogli Cię zobaczyć.
DŚ: Wystawa moich prac odbędzie się w Restauracji Topollino w III Alei NMP 67, tematyką wystawy są prace olejne w tematyce surrealizmu, czy też może realizmu magicznego. Jest to zbiór prac z ostatniego roku mojej twórczości.
KK: Może to dość dziwne pytanie, ale muszę je zadać. Czy przywiązujesz się do swoich prac, portretowanych na nich ludzi. Co jest ważniejsze w tworzeniu – próba zachowania cząstki wspomnień, czy może surrealistyczna wizja?
DŚ: Każdy obraz niesie za sobą spory ładunek emocjonalny, zdarza się tak, że niekiedy ciężko się rozstać z daną pracą lecz z drugiej strony to kawałek mojego chleba dnia powszedniego. Co do portretowanych osób rzadko zmierzam do zachowania podobieństwa, raczej staram się uchwycić emocje związane z tą konkretna postacią.
KK: Jak technicznie wygląda Twoja praca nad obrazem? To jest spontaniczne działanie, czy przemyślana co do najdrobniejszego szczegółu koncepcja?
DŚ: Często jest tak, że zainspiruje mnie jakiś element do dalszego rozwinięcia koncepcji, rodzi się ogólna wizja. Pracę twórczą nad obrazem zaczynam budować począwszy od dokładnego rysunku. Poprzez formę malarską, która pod wpływem koloru zaczyna wzbogacać pierwotne założenie obrazu. W procesie twórczym nie zamykam się w ogólnym założeniu, jestem otwarty na nowe ciekawsze rozwiązanie które często wychodzą dopiero w okresie długiego cyklu malowania. Rzadko zdarza się, że planowany efekt jest tym końcowym. Obraz w moim mniemaniu nigdy nie jest skończony, staram się w odpowiednim momencie zakończyć prace, odejść od tematu, by pozostawić efekt chwili zamknięty
w moich oczach.
KK: Czy zdarza się Tobie być niezadowolonym z ostatecznego efektu, bądź rezygnować z udostępnienia odbiorcom danej pracy?
DŚ: Efekt końcowy jak wcześniej wspomniałem jest pojęciem względnym w moim odczuciu. Niekiedy wskazane jest obrócić obraz żeby złapać świeżość spojrzenia. W tym czasie koncentruję swoją uwagę na innej pracy, by złapać dystans i wyczyścić umysł, zresetować się…
KK: Czy pociągają Cię inne dziedziny sztuki, czy tylko malarstwo?
DŚ: Największą lekkość wyrażania emocji i wypowiedzi daje mi malarstwo, to moja największa radość. Nie odcinam się jednak od innych dziedzin sztuki, lubię poruszać się w zakresie fotografii. Jest to bardziej spontaniczne, a efekt uzyskuje się dużo szybciej poprzez naciśnięcie migawki. Choć w gruncie rzeczy lubię budować historię rozciągniętą w czasie. W tym aspekcie praca malarska jest bardziej inspirująca, zapoczątkowana jakimś impulsem, który wymaga długich godzin przemyślanej pracy.
KK: Masz jakichś ulubionych artystów, którzy są dla Ciebie wzorem do naśladowania?
DŚ: Wbrew potocznym opiniom artysta to nie Salvador Dalii mimo jego osiągnięć na płaszczyźnie surrealizmu, bliższy jest mi Picasso, jego sposób przetwarzania, jego dogłębna analiza rzeczywistości, która doprowadziła go do czystej syntezy w malarstwie. Co do wzorców, na pewno duży wpływ na mój warsztat malarski miał Tomek Sętowski, z którym miałem możliwość, jak i przyjemność obcować. Maluję od 17 lat i przewinęło się w moim życiu artystycznym wielu ciekawych ludzi, dzięki którym stałem się takim, a nie innym artystą. Zainspirować może piękna kobieta i wyjątkowo depresyjny dzień. Każdy odczuwa świat inaczej. Ja nauczyłem się rozgraniczać wiedzę o życiu od samego życia.
KK: Czy potrafiłbyś żyć nie zajmując się malarstwem?
DŚ: Kilka lat temu moją odpowiedzią pewnie byłoby „Nie – nigdy”, ale czas zmienia nas, jako ludzi. Teraz jestem ojcem, a malarstwo jest moją życiową pasją jednak w hierarchii moich odczuć ma już godnego przeciwnika.
KK: Dziękuję za rozmowę.