– To 40-latek z Częstochowy. Wyskoczył z samolotu Let L-410 Turbolet. Spadł z wysokości czterech tysięcy metrów na dach prywatnej posesji i zginął na miejscu. W czasie lotu spadochron się nie odpiął – informuje st. sierż. Ilona Sidorko z Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim.
Mężczyzna był doświadczonym spadochroniarzem. W swoim życiu wykonał łącznie ok. dwóch tys. skoków, tego nie przeżył…
Jak zaznacza Wioletta Gradek-Konieczna z Aeroklubu Częstochowskiego, 40-latek nie należał do tego zrzeszenia. – To potwierdzona wiadomość, jest nam przykro z powodu tego tragicznego wypadku, ale jak udało mi się ustalić, spadochroniarz nie był członkiem naszego klubu – mówi Gradek-Konieczna.
Aktualnie trwa dalsze postępowanie w sprawie. – Na miejscu jest już prokurator z Piotrkowa Trybunalskiego. Dalsze czynności będą wykonywane w obecności Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych – dodaje st. sierż. Ilona Sidorko.