Był maj bieżącego roku, gdy pewna częstochowianka zauważyła, że ktoś zdemolował na cmentarzu św. Rocha nagrobek, w którym pochowano jej męża i syna. Sprawca celowo powyrzucał kwiaty i oblał płytę stearyną. Sytuacja powtarzała się, kobieta zaczęła więc o tym opowiadać znajomym. W lipcu jedna z przyjaciółek kobiety poinformowała ją telefonicznie, że właśnie jest na cmentarzu i w pobliżu nagrobka jej męża kręci się dziwnie zachowująca się kobieta. Pokrzywdzona natychmiast pojechała na cmentarz i stwierdziła, że właśnie doszło do kolejnej dewastacji. W pobliżu nagrobka zastała… sąsiadkę. Między kobietami doszło do scysji słownej. Pokrzywdzona zawiadomiła prokuraturę. Wszczęto śledztwo, w wyniku którego zatrzymano 40-latkę.
– Kobieta częściowo przyznała się do winy. Stwierdziła, że będąc na cmentarzu poczuła gniew do syna pokrzywdzonej, który miał kiedyś kierować do niej przykre słowa. Zniszczyła więc nagrobek, rysując go kluczami, stłukła też zdjęcie znajdujące się na mogile – mówi prokurator Romuald Basiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Do wczesniejszych uszkodzeń 40-latka nie przyznaje się, postawiono jej jednak zarzut zbezczeszczenia nagrobka, za co grozi do 2 lat więzienia. Akt oskarżenia w tej sprawie został właśnie skierowany do sądu.
53