Poseł Izabela Leszczyna z PO, otwierając niedawno swoje nowe biuro zapowiedziała powołanie Akademii Obywatelskiej, która ma organizować debaty na ważne społecznie tematy. Pierwsze spotkanie odbyło się w poniedziałek. Uczestnikami debaty na temat etyki w życiu publicznym byli profesorowie Stefan Niesiołowski, obecnie poseł, działacz opozycji w okresie PRL, słynący z ostrych wypowiedzi, a także Felicjan Bylok, socjolog z Politechniki Częstochowskiej.
– Jest pan członkiem Polsko-Tajwańskiego Zespołu Parlamentarnego, to niech pan powie, jaka jest stolica i waluta Tajwanu oraz jakie tam są ceny ryżu i na przykład jabłek – pytał podchwytliwie posła Niesiołowskiego jeden z młodych ludzi, obecnych na spotkaniu.
– Aktualnych cen nie znam, bo dawno tam nie byłem – stwierdził poseł. – Stolica to Nankin, a waluta to oczywiście dolar tajwański.
– Moim zdaniem to farsa, że pana zaproszono do debaty o etyce – stwierdził student Politechniki Częstochowskiej, następnie wymienił kilkanaście słów, uważanych za obraźliwe, których publiczne użycie przypisał Niesiołowskiemu.
– Przynajmniej trzech z tych słów nie użyłem, powinien się pan lepiej przygotować – sparował atak polityk.
Pod adresem posła z ust starszego człowieka obecnego na sali padły też zniewagi. – Jest pan jak chorągiewka – brzmiało najdelikatniejsze stwierdzenie staruszka. W obronie posła Niesiołowskiego, który pozostawił to bez komentarza, stanęli radny Jerzy Zając z PO oraz poseł Izabela Leszczyna.
Zanim jednak padły tak ostre słowa, przez ponad godzinę profesorowie wypowiadali się na zadane przez poseł Leszczynę pytania.
– Czy polityk powinien być bardziej moralny od każdego innego obywatela? – pytała poseł.
– To trudne pytanie, normy moralne przecież się zmieniają. 50 lat temu polityk, który zostawiłby żonę i dziecko, nie miałby czego szukać w polityce, ale dziś wygląda to inaczej. Polityk z całą pewnością nie powinien kłamać i wykazywać niefrasobliwego stosunku do majątku wspólnego – podkreślił poseł Niesiołowski.
Profesor Bylok sięgnął do badań.
– Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czego my oczekujemy od polityków – mówił. – Gdy sięgniemy do badań na temat etyki i moralności, jakie przeprowadził CBOS, okaże się, że 31 proc. respondentów uważa, że trzeba mieć zasady i zawsze się ich trzymać. 39 proc. uważa, że można mieć zasady, dopuszcza jednak odstępstwa w ich przestrzeganiu. 16 proc. ankietowanych uznało, że zasad należy przestrzegać tylko w niektórych okolicznościach. Widzimy więc, że nasze społeczeństwo ma postawy relatywne. Ja osobiście wolę polityka z wartościami, bo wiem, czego się po nim mogę spodziewać, polityk pragmatyczny zmienia się w zależności od okoliczności.
– Jeden ze studentów w rozmowie ze mną wypowiedział taką oto opinię: „polityka stała się dziś przystanią miernot, festiwalem niekompetencji i nieuctwa”. Zatem czy kiedyś było lepiej? – pytała poseł Leszczyna.
– To przesadna ocena. Stopień agresji w sejmie przedwojennym był znacznie wyższy. Nigdzie na świecie parlament nie jest popularny. Owszem, poziom sejmu polskiego jest niższy niż brytyjskiego, ale proszę pamiętać, ze nam wymordowano elity. Natomiast teza, że Polacy, gdy odzyskali kontrolę nad państwem, zgotowali sobie jakąś szczególną opresję, jest przyznaniem racji wrogom. Tak mówił Hitler, Fryderyk Wielki, Mołotow… – mówił Niesiołowski.
– Co zatem zrobić, aby parlament cieszył się większa popularnością i autorytetem? – drążyła dalej Leszczyna.
– Nie udało się to żadnemu parlamentowi demokratycznemu na świecie. W parlamencie trwają spory, a ludzie tego nie lubią. Oczywiście parlament w niektórych sytuacjach się kompromituje, w innych sytuacjach zachowuje się godnie, ja bym się tym jednak specjalnie nie przejmował – stwierdził były marszałek sejmu, zwracając uwagę, że czasem parlament pokazywany jest w krzywym zwierciadle. Jako przykład wskazał telewizyjne obrazy pustych ław poselskich. – Wówczas pada pytanie, gdzie ci posłowie – mówił. – A oni są na komisjach, które pracują w czasie obrad sejmu – wyjaśniał poseł.
Profesor Bylok zwracał natomiast uwagę na jakość stanowionego prawa.
– Z pewnością parlament mógłby zadbać o poprawność sporządzania ustaw. Widać, że niektóre z nich są niedopracowane. Jeśli tworzymy prawo nie akceptowane przez społeczeństwo, to nie jest ono przestrzegane, a to przekłada się na obniżenie szacunku do prawa. Niektóre ustawy powinny wziąć pod uwagę nie tylko interes ekonomiczny, ale i wymiar społeczny. Owszem, w innych parlamentach też bywają sceny gorszące. Chodzi o to, by politycy działali na rzecz całego społeczeństwa, a nie wybranych grup. Politycy zapominają, że swoimi zachowaniami kształtują pewne postawy i zachowania, które odwzorowują się w życiu publicznym. Pamiętając o tym, polityk powinien być przejrzysty i transparentny, jak cnota – przypominał profesor.