– Zimno, nawet bardzo, sami państwo czujecie – mówi do dziennikarzy wCzestochowie.pl Andrzej Ciura, 61-latek, lokator mieszkania w bloku przy ulicy Mochnackiego 2a.
Mężczyzna w listopadzie 2011 roku trafił do szpitala. Zasłabł, było podejrzenie zaczadzenia. Wtedy zaczęło się sprawdzanie lokalu. Ekspertyza była jasna – piece w kuchni i w jednym z dwóch pokoi nie nadają się do użytku. Więc…
– Przyszli, zamurowali wlot do komina i powiedzieli, że nie można grzać. Ale jak tu funkcjonować w takich warunkach… – mówi pan Andrzej. – Tylko kaflowy piec w pokoju trochę grzeje, ale jak… O, trzy wiadra węgla wsypałem, a tu ledwo do 7 stopni temperatura skoczyła.
Pan Andrzej przyznaje: w domu się nie przelewa. On i żona utrzymują się z emerytur. Mieszkanie, przydzielone mu jako pracownikowi kolei w latach 70-tych XX wieku przez PKP, jest duże. Za duże.
– Prawie 70 metrów, a za każdy trzeba płacić. Miesięczny czynsz wynosi ponad 600 złotych! –opowiada mężczyzna. – Mam zaległości i – niestety – także nakaz eksmisji do mieszkania socjalnego. Ale czy to znaczy, że teraz mamy tutaj zamarznąć? Przecież to obowiązek administracji, wymiana pieca.
– Nie do końca tak jest – wyjaśnia Jolanta Michalska z Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami Mieszkalnymi PKP w Katowicach. – Piec w kuchni, zgodnie z przepisami, lokator musi wymienić sobie sam. My musimy zająć się wymianą pieca w pokoju i to zrobimy.
Dopytujemy więc o termin wymiany.
– Właśnie zostały otwarte oferty, które wpłynęły od wykonawców. Sądzę, że w ciągu dwóch, trzech tygodni roboty ruszą – odpowiada kolejowa urzędniczka.
Dlaczego sprawa, z pozoru oczywista, ciągnie się tygodniami, podczas gdy w mieszkaniu w dramatycznych warunkach zagrożone jest zdrowie i życie ludzi? PKP na wybór wykonawcy pieca w mieszkaniu lokatorów ogłosiły przetarg. To znacznie wydłużyło procedurę. Jolanta Michalska tłumaczy, że wybrano tę drogę, ponieważ firma jest spółką Skarbu Państwa. Państwo Ciurowie muszą więc czekać. Może dwa, może trzy, cztery tygodnie…. Aż procedura przetargowa zostanie zamknięta i roboty ruszą. Czyli? Byle do wiosny!
– Oby tylko dożyć… – dopowiada zrezygnowany pan Andrzej.