– Fajnie by było, ale bez dofinansowania szkoły nie da się tego zrobić. Przypadało by się przynajmniej 10 komputerów więcej – mówi Małgorzata Darocha, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 1 w Częstochowie. – Problem jest przede wszystkim w młodszych grupach, w klasach 1-3. W klasach 4-6 możemy dzielić zajęcia na dwie grupy, a gdy jeszcze doda się prywatny laptop nauczyciela, zwykle jest tak, ża każde dziecko ma swój sprzęt.
Większość komputerów, które szkoła w tej chwili posiada, pozyskała dzięki własnym staraniom. – Większość mamy z programów unijnych, jedną pracownię dostaliśmy od TRW – mówi Darocha. – Teraz liczymy też na 5 nowych komputerów, bo wzięliśmy udział koordynowanym przez miasto programie unijnym na doposażenia szkół. I wiem, że program ten został pozytywnie oceniony.
Ale w skali miasta na wielki przypływ komputerowego doposażenia w ramach tego programu nie ma co liczyć. – To będzie może kilkanaście komputerów – przyznaje Tomasz Jamroziński z biura prasowego częstochowskiego magistratu.
Kilkanaście komputerów nie wystarczy jednak, by spełnić resortowy wymóg o liczbie komputerów w pracowni informatycznej, równej liczbie uczniów w grupie. A dodatkowych pieniędzy na ten cel nie ma. – Ministerstwo nie przekazało puli na ten cel, a miasto przy obecnej trudnej sytuacji finansowej nie ma możliwości wsparcia w tym zakresie szkół – tłumaczy Jamroziński.
Problem pozostaje więc na głowach dyrektorów. Część z nich przyznaje, że liczą na wsparcie rodziców. Są wśród nich tacy, którzy uważają, że wiele zrobić mogą dzięki własnej inwencji. – Mamy około 100 komputerów, na tę chwilę to wystarczająca liczba – mówi Maciej Trzmiel, dyrektor częstochowskiego Zespołu Szkół Ekonomicznych. – Część z nich mamy m.in. dzięki wielokrotnie prowadzonym rozmowom ze sponsorami.