Rafał Kuś: Jednostka Wojskowa Komandosów w Lublińcu ma już spore doświadczenie, jeśli chodzi o udział w misjach w Afganistanie.
Mariusz Jakubowski: Od kilku lat kierujemy Zadaniowy Zespół Bojowy na kolejne zmiany. Na razie wykonujemy te zadania z powodzeniem. Mamy taką dewizę – cisi i skuteczni. Może jesteśmy niezbyt medialni, ale skuteczni w realizowaniu zadań. To skutek intensywnego szkolenia.
RK: Jakie zadania mają w Afganistanie lublinieccy komandosi?
MJ: Przede wszystkim wyszukiwanie najbardziej niebezpiecznych, kluczowych dla funkcjonowania przeciwnika talibów i ich neutralizowanie oraz oddawanie w ręce władz.
RK: Czy ukształtowanie terenu w Afganistanie stanowi problem dla naszych komandosów?
MJ: To trudny, górzysty teren. W Afganistanie jest też zmienny klimat. Mamy zimę, a potem skrajnie wysokie temperatury w okresie letnim. Zawsze są problemy, ale staramy się im przeciwdziałać. Przygotowujemy się do misji począwszy od mistrzowskiego opanowania broni, kończąc na wyposażeniu i odzieży.
RK: Jakie wyposażenie zabiera ze sobą komandos, który jedzie na misję do Afganistanu?
MJ: Żołnierz zabiera ze sobą wszystko, co ma, bo to jest misja co najmniej na pół roku. Bierze kilka rodzajów broni, począwszy od broni krótkiej, osobistej po nasze karabinki, czyli HK 416. Do tego dochodzą środki łączności i sprzęt optyczny.
RK: Jakie zagrożenia niesie ze sobą misja w Afganistanie?
MJ: Tam nie ma frontu. To walka z przeciwnikiem, którego nie widać. Trzeba go szukać. Właśnie tego się tutaj uczymy. Przygotowujemy się do rozpoznania i współpracy z wywiadem, korzystania z bezpilotowych środków latających, które pomagają nam umiejscowić przeciwnika i potem go zneutralizować.
RK: Dziękuję za rozmowę.