Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Z Michałem Braszczyńskim o (nie)bezpiecznym lataniu
Coraz częściej słyszymy o tragicznych wypadkach awionetek. W miniony weekend na obrzeżach Nowej Huty w Krakowie awionetka uderzyła w dom rodzinny. Zginął 42-letni pilot oraz trzy dziewczynki - pasażerki samolotu. Tego samego dnia we wsi Witkowice Dolne (woj. małopolskie) samolot rozbił się podczas podchodzenia do lądowania. Zginęły dwie osoby. Zapytaliśmy Michała Braszczyńskiego, dyrektora Aeroklubu Częstochowskiego, o przyczyny tego typu wypadków i o to, czy latania należy się bać.

Rafał Kuś: Co powoduje, że coraz częściej dochodzi do wypadków z udziałem awionetek?
Michał Braszczyński: Analogia jest taka sama, jak w przypadku motoryzacji. Mamy do czynienia z ludźmi, którzy jeżdżą brawurowo i z osobami ostrożnymi. Podobnie jest w lotnictwie. Poza tym lotnictwo staje się coraz bardziej popularne jako środek transportu. Wypadki są nieuniknione, tak jak w przypadku tych na drogach. Na drogach jednak wciąż ginie o wiele więcej ludzi niż w powietrzu.

RK: W miniony weekend w Krakowie zginęły cztery osoby, w tym trzy dziewczynki. Czy są jakieś obwarowania, dotyczące zabierania dzieci na pokład takiego samolotu?
MB: Nie ma żadnych wymagań, dotyczących jakiegoś specjalnego zabezpieczenia dzieci. W tego typu samolotach nie ma specjalnego fotelika. Pilot, który ma licencję, zabiera dzieci na własną odpowiedzialność. Coraz częściej wykonywane są loty z całymi rodzinami. To są loty prywatne. Często ludzie sami podejmują ryzyko, latając w trudnych warunkach.

RK: Czy jednym z powodów tragicznych wypadków może być mała liczba godzin, jaką pilot wylatał awionetką?
MB: W Aeroklubie Częstochowskim mamy taki przepis, że pilot, który nie wylata minimum 100 godzin, nie może zabrać na pokład pasażera. To ma uchronić pasażera przed brakiem kompetencji i doświadczenia pilota. Inaczej jest w sytuacji, gdy doświadczony szybownik zrobi licencję pilota.

RK: Wypadki samolotów odbijają się szerokim echem nie tylko w środowisku związanym z lotnictwem…
MB: Już od dawna normą są śmiertelne wypadki drogowe, o których szybko się zapomina. Gdy spada samolot, to jest już wielkie wydarzenie. Bierze się to z faktu, że tak naprawdę takich zdarzeń lotniczych jest bardzo niewiele. Poza tym katastrofy lotnicze są szybko upubliczniane przez Państwową Komisję Wypadków Lotniczych. Komisja bada, jak doszło do danego wypadku. Co roku w Aeroklubie Częstochowskim analizujemy pojedyncze wypadki. Chodzi o to, żeby piloci wyciągali wnioski i uczyli się na błędach innych.

RK: Dziękuję za rozmowę.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl