Rafał Kuś: Przed rewanżowym meczem 1/4 Challenge Cup ostrzegał pan, że w hali sportowej w Rennes gra się dość specyficznie. Przegraliśmy we Francji 3:1, ale na szczęście rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść złotego seta.
Marek Kardos: To ustronna i ładna sala. Jednak większy wpływ na trudność gry w Rennes mają sami kibice. Robią niesamowitą atmosferę. Można powiedzieć, że pchają swoją drużynę do przodu.
RK: Po pierwszym wygranym secie przez AZS obraz gry diametralnie się zmienił…
MK: Francuzi zagrali va bank. Bardzo dobrze spisywali się na zagrywce. Często atakowaliśmy na pojedynczym bloku. Mimo to, potrafili skutecznie blokować nasze ataki.
RK: Jak to jest, że przegrywamy wyjazdowe mecze w ramach Challenge Cup, a mimo to drużyna mobilizuje się i wygrywa złotego seta…
MK: W decydujących momentach praktycznie nie popełniamy błędów i wykorzystujemy potknięcia rywali.
RK: To już drugi wygrany złoty set w drodze do finału Challenge Cup. Przed nami półfinał, w którym Tytan AZS zmierzy się z Prefaxis Menen. Kolejny złoty set?
MK: Tym razem zamierzamy wygrać dwa mecze. Zespół z Belgii ma swoją jakość, ale nie jest to drużyna taka, jak np. Rennes Volley.
RK: Dziękuję za rozmowę.