Rafał Kuś: Skrę czeka jeszcze jeden sparing z Unią Rędziny przed rozpoczęciem rundy wiosennej. Sporo meczów towarzyskich częstochowianie rozegrali na stadionie przy ul. Loretańskiej. Gra wygląda lepiej, niż na boisku przy ul. Powstańców?
Jan Woś: Jeszcze za wcześnie na oceny. Mecze sparingowe pokazały, że idziemy w dobrym kierunku, ale wszystko zweryfikuje liga. Co do stadionu, myślę, że jest to wspaniały obiekt. Murawa jest bardzo równa i nie będzie przeszkadzać piłkarzom.
RK: W rundzie jesiennej problemem Skry była gra ofensywa. Czy teraz z uwagi choćby na nowy stadion, można spodziewać się lepszej gry tej formacji?
JW: Robimy wszystko, aby nasza gra ofensywna wyglądała lepiej, niż na boisku przy ul. Powstańców. Chcemy strzelać więcej bramek i grać bardziej widowiskowo. Jak na beniaminka III ligi, siódme miejsce w tabeli jest niezłe. Zależy nam jednak na zajęciu jak najwyższej pozycji. Skra rozwija się bardzo mocno organizacyjnie. Zadaniem sztabu szkoleniowego jest dorównać sportowo pionowi organizacyjnemu, który wyprzedza I ligę.
RK: W klubie nastąpiło wiele zmian. Nie szkoda niektórych zawodników, którzy opuścili szeregi Skry?
JW: Na pewno szkoda. Rola trenera polega na tym, żeby teraz to wszystko poukładać. Staraliśmy się uruchomić wszystkie nasze kontakty i stąd nowe nazwiska, a więc Karol Tomczyk z Polonii Bytom, Kamil Groborz z Piasta Gliwice i teraz 23-letni Siergiej Falshtynskyi, zawodnik pierwszej ligi ukraińskiej. Obecnie Ukrainiec przebywa u nas na testach, ale mam nadzieję, że przekona nas do siebie. Dodatkowo szukamy jeszcze młodzieżowca na pozycję napastnika.
RK: Dziękuję za rozmowę.