Kamil Kacperak: Przybliżcie nam swój Sopocki Teatr Tańca. W Częstochowie nie każdy Was zna…
Jacek Krawczyk: Zostaliśmy zaproszeni przez organizatorów Frytki OFF i jesteśmy w Częstochowie po raz pierwszy… Chociaż bywaliśmy tutaj wcześniej z szalonymi pielgrzymkami, ale to dawne czasy (śmiech).
Joanna Czajkowska: …i nie były to pielgrzymki artystyczne (śmiech).
JK: …tak Jasna Góra, zagłębie frytkowe też mieliśmy okazję już poznać wcześniej. Chociaż my gustujemy raczej w lodach i gofrach (śmiech). Jednak tak na poważnie, jest to bardzo ważny dla nas festiwal. Odpowiada nam formuła tej imprezy. Uwielbiamy festiwale plenerowe, interdyscyplinarne, multimedialne, z różnych dziedzin sztuki, które się splatają i jest to dla nas bardzo istotne. Do Częstochowy przyjechało dziewięć osób z STT z dwoma spektaklami.
JCz: Ja może jeszcze dodam coś o naszym teatrze tańca. STT założyliśmy w 1998 roku. Świętowaliśmy niedawno 14-lecie. Wcześniej pracowaliśmy dla innych choreografów, w innych teatrach. Jednak w 1998 roku postanowiliśmy spróbować własnych sił i stworzyliśmy duet. Wtedy nasz teatr miał zupełnie inną nazwę, jednak nazwa w naszym przypadku nie ma znaczenia i w naszej historii zmieniała się aż czterokrotnie, a może nawet pięciokrotnie. Podstawa zespołu wciąż jest taka sama. Obecnie w naszej grupie jest ośmiu tancerzy – bardzo wszechstronnych i profesjonalnych. Współpracujemy oczywiście z kompozytorami, artystami wizualnymi, z kostiumografami, scenografami – cała gama wspaniałych ludzi. Teatr tańca ma to do siebie, że jest taką formułą interdyscyplinarną. Tutaj nie wystarczy świetnie zatańczyć – ważne są wszelkie elementy teatralne.
KK: Festiwal Frytka OFF to występ uliczny. Na co dzień jednak pewnie występujecie na scenach – korzystacie z dobrodziejstw takich, jak efekty pirotechniczne, film…?
JK: Oczywiście, na co dzień występujemy na scenie i korzystamy z wszelkich dobrodziejstw, jakie ma do zaoferowania dzisiejszy świat. Jednak często też pojawiamy się na takich imprezach offowych. Uwielbiamy poruszać się w takiej estetyce, gdzie mamy dużo lepszy kontakt z publicznością.
JCz: Na stałe współpracujemy z dwoma artystami, którzy robią reżyserię świateł. Dla poetyki teatru tańca, światło jest bardzo istotnym elementem. Współpracuje z nami na stałe Artur Apanowicz, który jest dzisiaj z nami w Częstochowie oraz Bartosz Cybowski. Oczywiście uwielbiamy występować na dużych scenach (śmiech). Nasza sopocka scena nie jest duża, ale bardzo przyjemna, z bardzo dobrą widocznością.
JK: Muszę dodać, że dla nas najważniejsza na scenie jest materia ludzka. Szukamy zawsze takich artystów, którzy myślą podobnie do nas i odpowiadają naszej estetyce. Oczywiście mieszamy sztuki. Ważna jest dla nas klasyka, ale wplatamy także elementy orientalne, tańca towarzyskiego. Jeden z naszych tancerzy jest świetnym w technikach tzw. ulicznych.
KK: Powiedzcie kilka słów na temat spektakli, które wystawiacie w Częstochowie.
JK: W Częstochowie wystawiamy dwie sztuki. O pierwszej lepiej opowie Asia, która ma w spektaklu „Crash” świetną rolę solową… Wspaniałe solo.
JCz: Nawet duet (śmiech). W „Crash” wcielam się w rolę światowej sławy gwiazdę baletu. Jest to rola bardzo trudna i dramatyczna. Spektakl powstał pod wpływem doświadczeń własnych i emocji. Esencją spektaklu jest opowieść o tym, że dzisiejsza sztuka tańca, ta komercyjna jest bardzo trudna. Chcąc osiągnąć coś na scenie trzeba poświęcić wiele, życie prywatne, przyjaciół. Stąd tytuł „Crash”, czyli zderzenie. Spektakl opowiada właśnie o takim zderzeniu wartości wyższych z codzienną rzeczywistością. Moja bohaterka rozwija się przez cały spektakl. Prezentuje coraz bardziej skomplikowane układy baletowe i gdy zaczyna jej brakować możliwości rozwoju udaje się do domu gdzie umiera w samotności…
KK: Trochę to przypomina fabułę „Czarnego łabędzia” Aronofskiego…
JCz: Tak, ponieważ to jest cała prawda o tym zawodzie. Jednak z uwagi na to, że jest to spektakl usytuowany w mieście, na ulicy, a nie w teatrze gdzie jest większe skupienie widza, sztuka jest jeszcze bardziej dojmująca. Przypadkowość widzów, brak skupienia, grając tę rolę zawsze czuję zewsząd niedopasowanie i niezrozumienie.
KK: „Natura” też ma tak dramatyczną fabułę?
JK: Nie, „Natura” jest piękna… Inspirowana jest poezją Leśmiana. Oscyluje wokół filozofii trójkąta, czyli: natura, bóg, człowiek. Jeśli ktoś zna poezję Leśmiana będzie się doskonale orientował w tym spektaklu. Pojawiają się tutaj różne stwory, zwierzątka, rośliny. Staramy się ten spektakl, z uwagi na specyfikę, grać zawsze nocą…
JCz: Ja może dodam tylko, że są w „Naturze” także elementy tańca z ogniem i wizualizacje. Nie ma tu jednak klasycznego fire show. Taniec z ogniem ma raczej w sobie coś z magii, coś pierwotnego i naturalnego. Wizualizacje także są bardzo ważnym elementem. Wyświetlamy je na drzewach, budynkach – wszystko zależy od tego gdzie gramy.
KK: Dziękuję za rozmowę.
JCz i JK: Dziękujemy.