Kamil Kacperak: Przed nami nowy spektakl Częstochowskiego Teatru Tańca. Można powiedzieć, że jubileuszowy. Ile trwały prace nad nim i jak wyglądały przygotowania?
Włodzimierz Kuca: Można tak powiedzieć. To dziesiąty spektakl i jest to taki mały jubileusz teatru. Przez rok przygotowujemy zazwyczaj każde przedstawienie. Choreografia, scenografia, stroje i tego typu rzeczy. Ze „Sprzedawcą marzeń” było lekkie zamieszanie z obsadą, a właściwie z pomysłem na spektakl. Niektóre rzeczy zmieniały się, głównie przez to, że jeden z naszych tancerzy dostał się do programu „We Can Dance”. Były pewne uwarunkowania związane z TVN-em, ale wszystko ostatecznie się wyjaśniło i spektakl jest ukończony.
KK: Premiera w najbliższą niedzielę, sala pewnie będzie wypchana po brzegi. Będą kolejne występy? Kiedy będzie można obejrzeć „Sprzedawcę marzeń”, jeśli nie dostaniemy się na premierowy występ?
WK: Wejście na premierowy spektakl jest tylko na zaproszenia, ale już w najbliższą środę o godz. 18 będzie kolejne przedstawienie, otwarte dla wszystkich mieszkańców naszego miasta. Będą oczywiście kolejne występy, ale w tej chwili nie jestem w stanie podać terminów. Z całą pewnością w kwietniu.
KK: Jakie są plany CTT w tym roku? W zeszłym byliście na Frytce OFF…
WK: Już 14 kwietnia wyjeżdżamy na Festiwal Teatralny w Tychach. Po powrocie będziemy rozmawiać o szczegółach z organizatorami Frytki OFF. Na tę chwilę nie znam jeszcze szczegółów. Nie wiem, czy będziemy wystawiać spektakl podczas festiwalu, ale z całą pewnością będą jakieś warsztaty. Spektakl zagramy natomiast na pewno podczas 9. Nocy Kulturalnej. Z takich pewnych planów to w tej chwili wszystko…
KK: Powiedz parę słów na temat scenariusza „Sprzedawcy marzeń”. To autorski scenariusz, który nie został oparty, jak bywało często wcześniej, o pierwowzór literacki…
WK: Czy to jest autorskie przedstawienie? W pewnym sensie takie jest. Natomiast muzyka jest zespołu Queen. Scenariusz jest w pewnym sensie zależny od tekstów ich piosenek i jest poukładany, mam przynajmniej taką nadzieje, w pewną logiczną całość. Większość spektakli, które robiliśmy do tej pory, była oparte o literaturę. To jest trzeci autorski scenariusz do przedstawienia w historii naszego teatru.
c.d. na kolejnej stronie
KK: Skąd pomysł na wykorzystanie muzyki Queen? Komercyjne rozwiązanie czy może miłość do zespołu?
WK: Na pewno miłość – bardzo lubię ten zespół… Komercyjne wykorzystanie? Wiesz, nie zastanawiałem się nad tym. Dobór tych utworów był związany raczej z muzykalnością ludzi, którzy tworzyli Queen. Myślę, że ten zespół jest i będzie ponadczasowy. Z jednej strony ich teksty, wartości literackie, z drugiej – muzyka na najwyższym poziomie.
KK: W obsadzie „Sprzedawcy marzeń”, oprócz samego sprzedawcy, pojawiają się marzenia Wolności, Królewskie, Miłości… Może powiesz coś więcej o tym pomyśle.
WK: Ja zostawiam widzowi taką furtkę. Nie lubię narzucać jedynej słusznej interpretacji. Dlatego nie chciałbym rozwijać szczegółów scenariusza. Wolę gdy widz sam interpretuje nasze przedstawienia. To jest jedna strona medalu. Drugą jest, czy je zaakceptuje. Cztery marzenia w „Sprzedawcy…” to marzenia, które są w każdym z nas i każdy z nas myśli o tym, by jak Ikar wzbić się w przestrzeń i polatać, jak ptak. Myśli także o bogactwie, które w naszej sztuce reprezentuje królowa. Jest też błazen, ale nie taki typowy prześmiewca – raczej taki stańczykowaty, obrazujący mądrość. Ostatnim marzeniem jest marzenie o tej jednej, jedynej i prawdziwej miłości na całe życie – co patrząc na ten boży świat udaje się osiągnąć bardzo nielicznym.
KK: Czego Wam życzyć przed premierą?
WK: Chciałbym, by nasze spektakle sprawiały widzom satysfakcję. Nie jest dla mnie ważne, czy widz wyjdzie ze spektaklu z wrażeniami pozytywnymi, czy z negatywnymi. Najważniejsze by w nim coś pozostało po naszej sztuce. Mogą to być bardzo skrajne emocje – począwszy od tego, że ktoś pomyśli, że zmarnował kawał czasu, aż po euforię. Nie chcę widzów moralizować, jednak chciałbym, by coś po tym co robię pozostawało w głowach dzisiejszych zapracowanych ludzi. Przeczytałem kiedyś taki mądry aforyzm – wszyscy marzymy o nieśmiertelności, ale nie wiemy, co zrobić ze sobą w niedzielne popołudnie.
KK: Dziękuję za rozmowę.
WK: Ja również dziękuję i zapraszam na spektakl.