A jest pięknie, dziko, wspaniale, urzekająco, ale też góry są dość wymagające. Pomijając logistykę związaną z przemieszczaniem się ukraińska koleją, a potem transportem samochodowym, to nie ma co liczyć na zbyt rozbudowaną infrastrukturę w postaci schronisk turystycznych, pól namiotowych, sklepów ze sprzętem i innymi tego typu zdobyczy „przemysłu turystycznego”. Czeka na nas za to dzika przyroda. Długie, często bezludne szlaki, gdzie oznakowanie raz się pojawia to znów ginie na dobre. Za przewodnika musi wystarczyć instynkt nabyty podczas górskich wędrówek.
Jednym z ciekawszych pasm tej części Karpat są Gorgany. Charakteryzują się gigantycznymi gołoborzami, gdzie głazy często osiągają wielkość domku jednorodzinnego. Porośnięte kosodrzewiną i porostami tworzą wspaniałą mozaikę godną uwiecznienia na fotografii lub płótnie. To właśnie w tych rumowiskach i igiełkach kosówki szumiący wiatr nasunął komuś skojarzenie z „organami”. Od tego charakterystycznego dźwięku wzięła się nazwa całego pasma „Gorgany”.
Chociaż najwyższego punktu gór – Sywula (1836 m. n. p. m.) – próżno szukać na liście szczytów tworzących Koronę Gór Polski, to jednak z powodzeniem by się tam znalazła. Nie dość że wysoko, to jeszcze przed II wojną światową w jej pobliżu przebiegała granica Polski, a szczyt był po naszej stronie. Zresztą u podnóża góry łatwo znaleźć ruiny polskiego schroniska, a kawałek dalej polsko-czechosłowackie słupki graniczne. Stoją tam do dzisiaj. Śladów przeszłości w okolicach Sywuli jest więcej. Łatwo można znaleźć pozostałości schronów i okopów z czasów I wojny światowej. To właśnie w tym rejonie Karpat trwały ciężkie walki pomiędzy Rosjanami, a Austriakami. Dzisiaj na tym obszarze można napotkać pasterzy, którzy chętnie podzielą się z turystami bryndzą, miejscowym alkoholem i opowieściami o karpackich niedźwiedziach. Misie są ponoć dla nich poważnym powodem do zmartwienia – co rusz kradną owce i robią szkody w zagrodach.
Wyprawę na Sywulę polecam ze wsi Osmłoda. Można tam liczyć na nocleg, parking, zaopatrzenie w sklepie i aptece. Działa również „dusz” – miejscowy rodzaj sauny. Wyprawę należy planować na co najmniej cztery-pięć dni. Na ten czas warto zabrać ze sobą zapas żywności, sprzęt biwakowy, a nawet kompas. Odradzam chodzenie po górach po zmroku. O wypadek łatwo, a o ratowników nawet nie ma co pytać. Takie służby na Ukrainie dopiero się tworzą.