Policjanci z Wydziału Korupcji KWP w Katowicach oraz Prokuratura Okręgowa w Gliwicach zakończyli właśnie śledztwo w sprawie fałszowania list poparcia dla kandydatów w wyborach prezydenckich i do Sejmu RP w 2005 roku.
– Na ławie oskarżonych zasiądą lider jednego z ugrupowań politycznych oraz jego czworo współpracowników – informuje podkomisarz Jacek Pytel z biura prasowego KWP w Katowicach. – Są oni podejrzani o kierowanie i udział w zorganizowanej grupie przestępczej, nadużycia w sporządzaniu list z podpisami osób zgłaszającymi kandydatów w wyborach, oszustwa, podrabianie dokumentów, fałszywe zeznania.
Jak udało nam się dowiedzieć, ugrupowanie, o którym mowa, to Ruch Obrony Bezrobotnych. W 2005 roku przed wyborami prezydenckimi i do Sejmu RP policjanci uzyskali informację, że w jego katowickiej siedzibie doszło najprawdopodobniej do sfałszowania list poparcia dla kandydatów. Śledczy w Krajowym Biurze Wyborczym w Warszawie zabezpieczyli listy z podpisami poparcia dla tej partii. Łącznie na terenie całego kraju przesłuchano w czasie śledztwa ponad 52 tysiące osób, a z terenu województwa śląskiego kolejnych kilkanaście tysięcy. Wśród nich było ponad 3 tys. osób z Częstochowy, Blachowni, Kłomnic i innych miejscowości w naszym regionie.
W czasie przesłuchań ustalono, że przedstawiciele ROB udzielali pomocy żywnościowej potrzebującym, po czym – zamiast pokwitowania jej odbioru – podsuwali osobom, które korzystały ze wsparcia, karty in blanco, na których musiały one wpisywać swoje dane personalne, w tym PESEL. W dalszej kolejności działacze partyjni dopisywali tam imię i nazwisko swojego kandydata na posła, fałszując listę poparcia dla niego.
– Ponadto osoby starające się o pracę w komisjach wyborczych musiały wpłacać pieniądze w kwocie 20 złotych oraz zebrać odpowiednią ilość podpisów na listach poparcia kandydata – mówi podkom. Pytel. – W przypadku nie zgromadzenia odpowiedniej ilości podpisów osoby te dokonywały fikcyjnych wpisów, aby otrzymać pracę w komisji.
Jak ustalono, w ten sposób ugrupowanie zdołało zarejestrować swoje listy kandydatów i wystartować w wyborach. Teraz sprawa znajdzie finał w sądzie. Liderowi ROB Adamowi S. oraz jego czterem współpracownikom grozi kara od 8 do 10 lat więzienia.