W czasie czwartkowej sesji radni pytali prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka o koszt wyjazdu do Chin.
– Dla czego wybrano ten kierunek, a nie Niemcy, czy Francję, aby szukać inwestorów, byłoby taniej – dopytywał radny Konrad Głębocki ze Wspólnoty.
– Mamy szukać grzybów na pustyni, czy w lesie? My szukamy w lesie – stwierdził prezydent Matyjaszczyk. – Chiny mają olbrzymie nadwyżki kapitału, nawet Stany Zjednoczone pożyczają od nich pieniądze. Pojechaliśmy tam, aby przekonywać chińskich inwestorów, że Częstochowa jest najlepszą furtką do wejścia na rynek polski i europejski.
Prezydent dokładnego kosztu wyjazdu nie podał, gdyż jak twierdzi delegacja jeszcze się nie zakończyła – w Szanghaju wciąż przebywają jego zastępcy. Zapewniał jednak, że wyjazd miasta nie kosztuje ani złotówki, gdyż sfinansowano go ze środków unijnych.
– A pan swój wyjazd do Irkucka pokrył z własnych pieniędzy, czy z miejskich – zwrócił się do Marka Balta, przewodniczącego Rady Miasta Częstochowa, radny Głęboski.
– To była oficjalna rewizyta, na zaproszenie przewodniczącego tamtejszej dumy – odpowiadał przewodniczący Balt. – Irkuck jest stolicą bardzo bogatego w surowce regionu, posiadają też olbrzymie tereny ekologiczne i są zainteresowani bliską współpracą z Częstochowa. Chcemy doprowadzić do podpisania porozumienia o miastach bliźniaczych lub partnerskich. Region ma m.in. poważne problemy z pożarami tajgi, których z uwagi na sąsiedztwo Bajkału, będącego największym na świecie zbiornikiem wody pitnej, nie wolno gasić z użyciem środków chemicznych. Rozmawialiśmy więc o współpracy w tym zakresie z częstochowską szkołą straży pożarnej. W czasie wizyty nawiązaliśmy również kontakty z przebywającymi tam wicemerami Wilna na Litwie i Ułan Bator w Mongolii, które również są zainteresowane współpracą z Częstochową.
59