Początek sezonu pozwalał z umiarkowanym optymizmem patrzeć na poziom sportowy Włókniarza. Częstochowianie przegrali po walce w Lesznie i Tarnowie, a następnie pokonali u siebie Polonię Bydgoszcz. Obraz naszej drużyny zaciemnił się po spotkaniu ze Stalą Gorzów.
Zespół Piotra Palucha obnażył w Częstochowie wszystkie braki Włókniarza, który w założeniu miał wygrywać mecze na własnym terenie. W kolejnych spotkaniach potwierdziło się, że częstochowianie nie zwojują ekstraligi żużlowej i muszą skupić się na walce o utrzymanie. Nie będą mieć z tym problemu, gdy zaczną prezentować się, jak na początku sezonu.
Tylko kompletna drużyna jest w stanie wygrywać i sprawiać niespodzianki. We Włókniarzu ciągle coś szwankuje. Gdy jedni jadą, inni nie są w stanie ich wesprzeć. Pewniakiem jest jedynie Grigorij Łaguta, choć w ostatnim meczu nie ustrzegł się błędów. Nieco gorzej niż w poprzednim sezonie spisuje się Daniel Nermark. Niestabilni są Kenneth Bjerre i Grzegorz Zengota, który sprawia czasem niemiłe niespodzianki. Ostatnie dwa mecze zawalili Mirosław Jabłoński i Artur Czaja. Obaj nie przypominają zawodników z początku sezonu. Są dziury w składzie, brakuje szybkości i mocy.
Dwa najbliższe mecze z Marmą Rzeszów i Betardem dadzą odpowiedź na pytanie, czy Włókniarz potrafi udowodnić swoją wartość. Może zgarnąć nawer sześć punktów, jeśli pokona rzeszowian różnicą większą niż 11 punktów. W przypadku drużyny Piotra Barona bonus ma raczej pewny, bo wygrał u siebie 52:26. O komplet trzech punktów będzie jednak bardzo ciężko. Tym bardziej, że zgodnie z umową obu drużyn Włókniarz nie będzie mógł wystawić Kennetha Bjerre. W jego miejsce pojedzie z konieczności Chris Harris.