– Mamy pewne zastrzeżenia do sankcji nałożonej na Szombierskiego – mówi Łukasz Kowalski, wiceprezes Włókniarza. – Tym bardziej, że sędzia miał wachlarz możliwości. Mógł upomnieć zawodnika, ewentualnie dać mu żółtą kartkę. Naszym zdaniem arbiter stał się stroną widowiska. Trzy wyścigi musieliśmy jechać maksymalnie na 3:3.
W trzecim biegu sędzia Marek Wojaczek pokazał czerwoną kartkę Rafałowi Szombierskiego. Jego zdaniem żużlowiec Włókniarza celowo upadł na tor. Decyzja sędziego wzbudziła falę protestów. – Dziwne, że w Toruniu Adrian Miedziński nie dostał żadnego upomnienia za to, co zrobił w Toruniu, a w Częstochowie wyklucza się Szombierskiego do końca meczu za błahostkę – zauważa Kowalski.
Wiceprezes Włókniarza rozmawiał w trakcie i po meczu z Emilem Sajfutdinowem i jego menadżerem Tomkiem Suskiewiczem. – Menadżer Emila powiedział mi, że dokładnie tak samo, jak w niedzielę kibice Włókniarza, czuł się team Emila i sam zawodnik, gdy w ciągu kilku sekund w Toruniu stracił szansę na mistrzostwo świata i medal Speedway European Championship – informuje Kowalski.
Włókniarz po spotkaniu złożył dwa protesty o podejrzenie nieregulaminowych silników w motorach Darcy Warda i Tomasza Golloba. Nie przyniosły one żadnego efektu. Wynik został zaliczony, podpisano protokoły.