Mimo deszczu udało się rozegrać trzynaście biegów. Częstochowianie bardzo dobrze czuli się na własnym torze. Wyścigi były szybkie. Żużlowcy osiągali czasy w granicach 63-64 sekund.
– Wiedzieliśmy, że w niedzielę spadnie deszcz. Przygotowaliśmy taki tor, na jakim chcą jeździć nasi zawodnicy. Był prawie identyczny, jak na meczu z Unibaxem Toruń. W czasie deszczu robił się bardziej przyczepny, pod koło. Na pewno nie był śliski – mówi Sławomir Drabik, trener Dospelu Włókniarz.
Częstochowianie zdawali sobie sprawę, jakie znaczenie ma spotkanie z Betardem. Dlatego też w minioną sobotę (2 czerwca) oprócz kontuzjowanego Grigorija Łaguty i Rafała Szombierskiego wszyscy trenowali na torze przy ul. Olsztyńskiej.
– Sobotni trening przyniósł efekt – uważa Drabik. – Choć np. Kennethowi nie bardzo „żarł” wtedy sprzęt. Miał problemy z wygrywaniem biegów. W lidze coś jeszcze pozmieniał i potrafił wyprzedzać na dystansie.
Po wysokim zwycięstwie nad Spartą w częstochowskim klubie poprawiły się nieco nastroje. Wciąż jednak daleko do ideału. – Dla nas wynik tego meczu jest super – przekonuje Drabik. – Wiadomo jednak, że na razie jesteśmy w takim miejscu, o którym lepiej nie mówić.
W spotkaniu z wrocławianami Włókniarze musieli radzić sobie bez lidera Grigorija Łaguty. Czy Rosjanin będzie gotowy na najbliższy mecz z Marmą Rzeszów? – W tej chwili jest 50 na procent szans, że wystąpi w Rzeszowie – twierdzi Drabik. – Czekamy na telefon od Griszy.
 
			         
												 
															 
								 
								 
								