Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Wizja wizjonera – wywiad z zespołem Menhor
Połączenie stylów i inspiracji, z jednej strony ostrych i drapieżnych, z drugiej - delikatnych i subtelnych. Menhor od lat porusza się w obszarze różnych gatunków muzycznych, by uraczyć nas nietypową mieszanką. Już niedługo ich debiut fonograficzny. Mateusz "Mały" Rubik - rap, Szymon "Dybek" Dybalski - gitara, wokal, Bartek "Orłoś" Orłowski - gitara, Michał "Jezus" Huptyś - bass, Kazik Huptyś - perkusja. Członkowie zespołu zaprosili nas do Open Music Studio, by w towarzystwie Jurka Konieczka opowiedzieć o swojej twórczości.

Berenika Wiłun: Kończycie prace nad płytą. Jak długo one trwały, na jakim etapie jesteście i kiedy możemy spodziewać się krążka?
Menhor: Całość materiału, który ukaże się na tej płycie, powstała w czasie roku. Utwory powstały szybko, więcej czasu zabrało nam szlifowanie. Do studia weszliśmy na początku sierpnia i zrobiliśmy to w tempie ekspresowym. Teraz pracujemy tylko nad miksem. Na płycie znajdą się nie tylko nowe numery, ale i starsze, zrealizowane wcześniej. W ubiegłym roku wyszła EP, przedsmak tego co proponujemy teraz. Poza utworami, które zostały nagrane w 2010 roku, pojawią się także nowe aranżacje. Łącznie 14 numerów. Projekt okładki będzie rysowany ręcznie przez naszego przyjaciela Konrada Cierpiała. Płyta powinna pojawić się jesienią i będzie nosić tytuł „Wizja wizjonera”.

BW: Czerpiecie inspirację z wielu nurtów muzycznych i łączycie różne style. Jak wam się współpracuje?
Menhor: Każdy z nas wywodzi się z innego nurtu muzycznego, ale jakoś udaje nam się to zebrać w całość. Łączy nas jedno – pasja do muzyki. Co dominuje? Poczucie humoru. Jesteśmy zespołem, każdy ma tyle samo do powiedzenia. Jakieś wskazówki od kolegów zawsze się znajdą. Ktoś swoje odczucie zawsze dołoży, ale jest to stricte koleżeńskie. Nie narzucamy sobie nic. Każdy wywodzi się z innego nurtu muzycznego. Wiolonczela – muzyk operowy, gitarzysta, który wywodzi się z bluesa, drugi gitarzysta kocha funky… w Menhorze miksujemy to w jedną całość. Daje to efekt, który nas wciąga coraz bardziej i nie jesteśmy w stanie się z tego uwolnić.
Czasami kawałek powstaje bardzo spontanicznie. Zaczynamy się rozgrzewać przed próbą, każdy coś sobie podegra i nagle wychodzi z tego cały utwór. Mamy coś z niczego. To jest bardzo fajne, że czasem spontanicznie wychodzi nam coś bardzo fajnego, coś co jest osadzone i brzmi. Kiedy mamy już zarys kawałka i pojawia się nowa myśl, żeby coś zmienić, pokombinować, to Szymon „Dybek” jest najczęściej sceptycznie nastawiony. Musimy go namawiać, ale wiemy, co lubi. Później okazuje się, że słusznie, że warto było. Najlepszym przykładem tego jest utwór „Dookoła mnie”. Wcześniej pojawił się w nieco innej wersji, niż teraz będzie nagrany. Zrobiliśmy cover własnego kawałka.

BW: Nowe aranżacje starych numerów… czy wasze brzmienie się zmienia?
Menhor: Tak, cały czas. Staramy się iść do przodu. Kupujemy nowe sprzęty, wzbogacamy instrumentarium. Każdy pracuje nad warsztatem. Dużo ćwiczymy, codziennie każdy osobno, a razem staramy się, by było to minimum 3 – 4 razy w miesiącu.
Jurek Konieczek: Słychać, że chłopaki się rozwijają. Rok przerwy między nagraniami i widać, że spojrzenie jest dużo dojrzalsze. To nie tylko kwestia opanowania instrumentów. Ten czas wpłynął na technikę i warsztat, ale rzeczywiście osadzili się w swoim stylu, który jest rzadki u nas na rynku. Różne kombinacje dźwiękowe można usłyszeć undergroundowo i w mediach. Menhor reprezentuje odważne zestawienie ciężkiego brzmienia z subtelnym instrumentem, jakim jest wiolonczela, i z agresywnym, dynamicznym wokalem Młodego. Młody, jeśli ma coś do powiedzenia do mikrofonu, to wchodzi za magiczną szybę i jest tylko start, record i stop. Nie ma dubli, nie ma powtórek – doskonale wie, czego chce. Rzadko się zdarza, żeby wokalista wchodził, klepnął i wychodził.

BW: Jak dużo pracy wymaga to od ciebie? Teksty są twoje czy tworzycie je wspólnie?
Młody: To jest we krwi chyba. Kiedyś siedziałem nad tym dużo więcej niż teraz. Tematy tekstów wybieram sam, to moje własne spojrzenie na świat, z własnej perspektywy.
Menhor: Zdarzało się, że tekst nie pasował do utworu i odkładaliśmy go do szuflady. Tu nie można iść na półśrodki. Musi się mieścić w rytmice, w podziale i charakter musi pasować. Wszystkie utwory są dopasowane. Każdy numer jest inny i każdy ma inną specyfikę, każdy wnosi coś innego.

BW: W tym składzie zespół istnieje od 2008 roku. Na płycie usłyszymy jednak dwóch dodatkowych muzyków. Występują oni gościnnie, czy zostają na stałe?
Menhor: Nie myślimy o nowych nabytkach. Na razie ten skład jest dla nas optymalny, czujemy się doskonale i komfortowo. Każdy zaczął rozumieć i akceptować siebie od strony muzycznej. Rozumiemy się bez słów. Ktoś rzuci temat, pozostali go rozbudowują i powstaje muza.
Mamy jednak nową, świeżą krew – od tego roku dołączyła do nas nowa wiolonczelistka Jadźka. Siadła w naszej muzyce. Gra fantastycznie, jest doskonałym muzykiem. Łapie bardzo szybko i wkomponowała się. Liczymy, że związała się z nami na stałe.
Jurek Konieczek: Można się spodziewać, że klasycy będą zdystansowani do eksperymentów dźwiękowych. Przeciwnie, jest taka żądza buntu. Gra wciąż sonaty w filharmonii, a tutaj pojawia się okazja targnięcia tym smykiem w inną stronę, nie tak, jak każe dyrygent, i to słychać, jest energia w tych dźwiękach.
Menhor: Także Jurek wystąpił u nas. Zaprosiliśmy go, by gościnnie się udzielił na klawiszach. Zrobił świetną robotę. Numery nabrały nowego charakteru. To będzie naprawdę się bardzo wyróżniać.
Jurek Konieczek: Nie byłoby tak, gdyby nie wzajemna inspiracja. Kiedy chłopaki przyszli do mnie rok temu, podszedłem z pewnym dystansem. Nie wiedziałem, czego się spodziewać. Przyszła grupa ludzi bardzo kulturalnych, otwartych na pomysły. Nie są zamknięci, nie kierują się jakąś ścieżką, którą ktoś kiedyś wydeptał. Oni robią po swojemu, bez znaczenia, czy się to będzie komuś podobało, czy nie. Bardzo to wpłynęło na mnie, pojawiły się sugestie, pomysły, myśleliśmy nad pewnymi partiami. Głowa momentalnie zaczyna pracować, a jaka satysfakcja…

BW: Czego możemy spodziewać się, słuchając waszej płyty?
Menhor: Mocno osadzonej sekcji rytmicznej, ostrych riffów gitarowych, doskonałego rapu, przepięknej wiolonczeli i przecudnie zagranych instrumentów klawiszowych, które wzbogaciły ten materiał fantastycznie. Jeśli ktoś jest otwarty na muzykę i nie szuka prostej linii melodycznej, to powinien u nas odnaleźć swój świat.

BW: Przed wami trudna chwila – premiera. Jakie są plany i oczekiwania?
Menhor: Płytę wydajemy sami, dystrybuować będziemy na koncertach i w internecie. W planach jest nagranie teledysku. Na razie rodzą się pomysły i wiele z nich jest trafionych. Skupiamy się na materiale. Nie możemy doczekać się, aż płyta znajdzie się w naszych rękach. Gdy już się ukaże i wszystko będzie dopięte na ostatni guzik, wtedy chcemy zagrać w Częstochowie koncert promocyjny. Na pewno traktujemy to jako pasję, ale każdy z nas w głębi duszy marzy, żeby to zaistniało. Na daną chwilę jest to odskocznia od codzienności. W tym się odnajdujemy. Mamy nadzieję, że muzyka obroni się sama, że idzie w dobrym kierunku, więc może znajdzie się odbiorca. Novum zawsze odbierane jest z dużym trudem, ale tak było zawsze i tego się nie da zmienić. Jeśli uda nam się przebić tę magiczną błonkę, będzie fajnie. Jeśli nie, to też sprawia nam niesamowitą satysfakcję, że możemy razem przebywać i tworzyć. Będziemy to robić niezależnie od sukcesu. Jeśli się nie uda, nie załamiemy się. Na pewno nie! Na pewno będziemy dalej tworzyć, robić swoje, robić fajne imprezy i… pić żurek.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl