Pamiętacie, jak przed sezonem nowy zarząd Włókniarza zastanawiał się, kogo zakontraktować – Kennetha Bjerre, czy Chrisa Harisa? Ostatecznie postawiono na Anglika, tłumacząc to tym, że charakteryzuje się walecznością na torze i jeździ zespołowo. Poza tym był tańszy od Kennetha Bjerre.
Ale w trzech meczach Harris zdobył dla częstochowskiej drużyny tylko 12 punktów, po czym został odsunięty od składu. Działacze Dospelu Włókniarz wrócili do rozmów z Bjerre, którego kandydaturę odrzucili przed sezonem. W końcu Duńczyk trafił do Częstochowy. W debiucie w barwach „lwów” pojechał jednak przeciętnie. W Gdańsku – kompletnie zawiódł…
– Mamy ten luksus posiadania dwóch żużlowców z Grand Prix, którzy jeżdżą na podobnym poziomie. Nasi zawodnicy dostają kredyt zaufania – przekonuje Paweł Mizgalski, prezes Dospelu Włókniarz. – Nie może być jednak tak, że żużlowiec z cyklu Grand Prix przywozi zera, nie walczy i kompletnie nie jest przygotowany do meczu. W Gdańsku Kenneth odstawał od wszystkich innych zawodników. Rozmawialiśmy z nim. Wie, jaka jest wizja klubu i o co walczymy. Żeby jeździć u nas, musi jednak dać coś od siebie.
Niewykluczone, że odpowiedzialny za wynik drużyny trener Janusz Stachyra odpocznie trochę od żużla. – Nie komentuję tej sprawy – ucina jednak domysły dziennikarzy prezes Mizgalski.