Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Warszawa lepsza od RCC

Miała być przewaga kondycyjna naszych rugbistów nad przeciwnikami. Miała być lepsza druga połowa spotkania i zamknięcie gości w obronie. Wreszcie miały być punkty miejscowych i zwycięstwo na inaugurację rozgrywek ligowych. Jednak drużyna Frogs&Co Warszawa okazała się zbyt silna i pokonała Rugby Club Częstochowa 38:0.

Przed niedzielnym pojedynkiem trener RCC Mateusz Nowak mocno wierzył w sukces swojego zespołu w pierwszym w tym sezonie spotkaniu ligowym w II Lidze. Z przeciwnikami z Warszawy zawodnikom ze „świętego miasta” przyszło mierzyć się w ostatnim czasie dwukrotnie i w poprzednim spotkaniu zabrakło naprawdę niewiele do zwycięstwa. Częstochowianie nauczeni doświadczeniem tym razem na początku mieli skutecznie rozbijać ataki przyjezdnych, aby w drugiej połowie, za sprawą lepszego przygotowania kondycyjnego, skonstruować kilka akcji zakończonych punktami. Plan był dobry, jednak przeciwnik okazał się zbyt silny i na wygraną RCC przyjdzie jeszcze poczekać.

Jednak zanim rozpoczęło się główne spotkanie, na boisku pojawiła się kobieca sekcja Rugby Clubu Częstochowa, która zmierzyła się z Diablicami z Rudy Śląskiej w 7-osobowej odmianie rugby. Nasze rugbistki, mimo ambitnej walki, musiały uznać wyższość Diablic, które sprawniej konstruowały akcje ofensywne. Jednak dość licznie zgromadzona publiczność mogła oklaskiwać także akcje RCC i efektywne rajdy na skrzydle Sylwii Gołdy zakończone punktami. Rewanż nastąpił po meczu rugby 15-osobowego w męskim wydaniu, lecz ponownie górą były zawodniczki z Rudy Śląskiej.

Pojedynek Rugby Clubu Częstochowa z Frogs&Co Warszawa rozpoczął się od mocnej gry młynem gości. I choć podopieczni Mateusza Nowaka spodziewali się silnych ataków, to niestety jednego z nich nie udało się zatrzymać i zawodnicy ze stolicy dość szybko mogli cieszyć się z pierwszych punktów. Jak się później okazało nie było to jedyne przyłożenie przyjezdnych, którzy zdominowali Częstochowian niemal w każdym elemencie gry. Warszawianie, dzięki potężnym zawodnikom z młyna wygrywali przegrupowania i długo utrzymywali się przy piłce, czym zepchnęli zawodników RCC do defensywy. Kolejne przyłożenia zdobyte przez „Żaby” wynikały także z bardzo rozsądnej gry formacji ataku i do przerwy goście wygrywali 17:0.

Na początku drugiej połowy gra już była bardziej wyrównana, a rugbiści z Częstochowy częściej przeprowadzali akcje ofensywne. Jednak pojedyncze błędy powodowały, że „do głosu” znów dochodzili popularni Frogsi. I gdy wydawało się, że RCC złapało odpowiedni rytm, kolejne punkty po indywidualnej akcji przyłożyli zawodnicy z Warszawy. Gospodarze do ostatniego gwizdka walczył, aby zdobyć choć jedno przyłożenie, lecz za każdym razem ich ataki były rozbijane. Ostatecznie Rugby Club Częstochowa przegrał z Frogs&Co Warszawa w stosunku 0:38.

Mateusz Nowak (trener RCC) – Przegrywaliśmy wszystkie stałe fragmenty gry i nie mieliśmy żadnej piłki do grania. Graliśmy słabo i nie zasługiwaliśmy, żeby mieć tę piłkę. Wynikało to ze wszystkich elementów gry, z techniki, z organizacji na boisku, z siły. Nie wiem, czy była jakakolwiek cecha motoryczna, w której przewyższaliśmy przeciwników. Może wytrzymałość w drugiej połowie była na naszą korzyść, ale to za mało, aby wygrać mecz. Prawie całe spotkanie broniliśmy się i grało nam się przez to ciężko. Nie złapaliśmy w tym meczu żadnego rytmu i z tego tez wynikła przewaga gości. Mieliśmy pewne założenia przed meczem, natomiast nie da się tych założeń spełniać jak się nie ma piłki do grania.

Patryk Weżgowiec (młynarz RCC) – Zabrakło nam na pewno dobrej gry ręką, a w przegrupowaniach lepszej walki. Przeciwnik dominował nad nami fizycznie i nawet wygrywał auty z naszym wrzutem. Pierwsze 15 minut meczu całkowicie należało do Warszawy. Wydaje mi się, że w drugiej połowie mieliśmy przez pewien czas przewagę, ale nie wykorzystaliśmy tego. Ja niestety zbyt często nie miałem piłki w porównaniu z poprzednimi meczami. Może w przegranych autach było też trochę mojej winy, bo rzucałem raz za wysoko, raz za nisko, albo za późno.

Kamil Skowron (filar młyna RCC) – Uważam, że ten mecz był jednym z najgorszych, jakie zagraliśmy. Myślę, że problem w naszej grze polegał nie na naszych błędach, nie na brakach kondycyjnych, a w psychice. Każdy grał z jakimś ograniczeniem, nie było pełnego zaangażowania psychicznego i baliśmy się wyjść do piłki. Ja zagrałem pierwszy mecz po kontuzji i swój występ oceniam na jeden ze słabszych. Każdy z nas przygotowywał się regularnie, każdy trenował na ile tylko mógł i na treningach wszystko wychodziło naprawdę dobrze. Być może nie wytrzymaliśmy presji, bo był to pierwszy mecz w lidze.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl