Typowano zwycięstwo nad Czechami – 2:1, 2:0, 3:1, a nawet 3:0 – bo i mieliśmy ku temu podstawy po tak niedawnym dobrym meczu z faworyzowaną Rosją. W każdym razie bodaj wszyscy kibice zgromadzeni w zaimprowizowanej strefie kibica na boisku szkolnym w Truskolasach, gdzie swe pierwsze mecze rozgrywał w dzieciństwie jej uczeń Kuba Błaszczykowski, mieli nadzieję, że strzelimy przynajmniej o tę jedna bramkę więcej, niż nasi rywale. Nastroje były wspaniałe, przybyli kibice z całej okolicy, chcący zobaczyć bramki strzelane przez polskich zawodników, a najchętniej przez Jakuba Błaszczykowskiego, który jest w swoich rodzinnych stronach prawdziwym idolem i bohaterem. „Kuba, Truskolasy z tobą” – dopingowali kibice. Cała impreza – festyn dla Jakuba Błaszczykowskiego – toczyła się w optymistycznej, piknikowej atmosferze.
– Nie dopuszczamy takiej możliwości, żeby coś poszło nie tak. Będziemy dopingować naszą reprezentację – można było usłyszeć opinie wielu kibiców.
Na ustach wszystkich był oczywiście kapitan reprezentacji Polski.
– Wspaniały młody człowiek i dobry zawodnik, co widać. Zawsze przyznaje, że jest mieszkańcem Truskolas, że stąd pochodzi. Rozsławia Truskolasy, robi promocję nie tylko naszej gminie, ale i Polsce. Cieszymy się, że taki człowiek pochodzi z naszej gminy – mówił przed meczem wójt Henryk Krawczyk.
Nim na telebimie rozpoczęła się transmisja ze stadionu we Wrocławiu, w Truskolasach trwało piłkarskie święto, podczas którego przypominano wydarzenia z życia i kariery Jakuba Błaszczykowskiego, wyświetlano jego fotografie, także te z czasów szkolnych, śpiewano i tańczono na scenie w repertuarze nawiązującym do głównego, oczekiwanego wydarzenia wieczoru. Tuż przed meczem zrobiło się tłoczno przed telebimem. Pierwszy gwizdek, kilka podań i – wybuch radości, bo wydawało się wszystkim przez moment, że ta piłka jednak wpadła do środka, a nie tylko uderzyła w boczną siatkę bramki. Polską reprezentację w Truskolasach dopingowano zresztą bardzo żywiołowo i podobne wybuchy radości towarzyszyły w zasadzie każdemu budzącemu nadzieję zagraniu naszych piłkarzy. W 72 minucie meczu zrobiło się smutno. Ale wiara w to, że się podniosą, że odrobimy stratę – trwała do ostatniego gwizdka. I nawet po nim nikt nie żałował serca włożonego w dopingowanie biało-czerwonych.
– Myślę, że nadzieje lekko przegrały z rzeczywistością. Myślę, że każdy z zawodników chciał z całej siły i może to w pewien sposób było przeszkodą. W tej chwili patrzymy na tabelę wyników w grupie i widzimy, że okazała się ona wielką niespodzianką. Myślę, że mamy drużynę, która jest naszą nadzieją na przyszłość. I że to Euro, choć odpadliśmy w eliminacjach grupowych, pozytywnie wpłynie na polską piłkę – komentował w kilka chwil po ostatnim gwizdku Stanisław Wrzesiński, nauczyciel wychowania fizycznego, który uczył Jakuba Błaszczykowskiego w szkole w Truskolasach.
Optymizmu wobec najbliższej przyszłości naszej reprezentacji nie brakowało też innym, niepocieszonym sobotnim wynikiem kibicom.
– Będzie lepiej. Kształtuje się jakaś reprezentacja i naprawdę warto jej kibicować, bez względu na wynik – podsumował jeden z kibiców.