W ubiegłym tygodniu w Prusicku łowczy częstochowskiego Koła Borsuk złapali kłusownika, który miał przy sobie pięć sideł i siekierkę. – Wytropiliśmy kłusownika po śniegu. Złapaliśmy go w lesie i oddaliśmy w ręce policji z Pajęczna i Straży Leśnej z Gidel – mówi Kowalczyk. – W piecu chlebowym miał jeszcze pół worka sideł.
Jak twierdzi Kowalczyk, mężczyzna od jakiegoś czasu zajmował się kłusownictwem. Podobno sprzedawał zające, dziki i sarny. Ten proceder jest coraz bardziej popularny. – Mamy informacje o innych kłusownikach z rejonu Kruszyny – informuje Kowalczyk.
Łowczy przestrzegają, że kłusownictwo jest poważnym przestępstem i grożą za nie surowe kary. – Kłusownik może spędzić nawet 8 lat w więzeniu – twierdzi Kowalczyk. – Do tego trzeba jeszcze zapłacić 10-krotność zwierzyny.
Koło Łowieckie Borsuk w Częstocowie liczy ponad 40 członków i gospodaruje na trzech obwodach o łącznej wielkości 16 tys. hektarów.