Częstochowianie zachowali szansę na bezpieczne utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej i uniknięcie baraży. Do tego może im wystarczyć tylko jeden punkt w spotkaniu z Unią Leszno pod warunkiem, że Betard Wrocław przegra u siebie z Azotami Tauron Tarnów. Gdyby drużyna Piotra Barona pokonała za dwa punkty ekipę Marka Cieślaka, wówczas częstochowianie musieliby zgarnąć w meczu z leszczynianami także bonus. To możliwe, bo nasz zespół przegrał z Unią na wyjeździe różnicą ośmiu punktów.
W tym przypadku Włókniarz i Betard mieliby po 14 punktów w tabeli. W bezpośrednich pojedynkach obu drużyn lepszy bilans mają jednak częstochowianie i to oni zajęliby ósme miejsce.
– To dla nas mecz o mistrzostwo świata. Musimy zrobić wszystko, zeby się utrzymać, bez konieczności jazdy w barażach. Nasi chłopcy są teraz w gazie. Jestem spokojny o i ch fizyczną, psychiczną i sprzętową dyspozycję – przekonuje Mizgalski. – Liczymy na naszych kibiców, bo to oni potrafią ponieść lwa na skrzydłach.
Bez wątpienia drużyna Romana Jankowskiego przyjedzie do Częstochowy w pełni zmobilizowana na czele z fantastycznymi juniorami. Unia rywalizuje o pierwszą czwórkę gwarantującą walkę o medale. Obecnie nasi rywale są na czwartym miejscu, ale mają tylko punkt przewagi nad Unibaxem Toruń, który w ostatniej kolejce rundy zasadniczej podejmuje Stal Gorzów. Dwa punkty gospodarzy w tym meczu i punkt leszczynian w Częstochowie spowoduje, że w pierwszej czwórce znajdzie się drużyna Jana Ząbika.