Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Ucieczka od stresu – czyli cała sala ćwiczy tai chi
0 komentarze 80 views

Ucieczka od stresu – czyli cała sala ćwiczy tai chi

Najpierw stanęli twarzą w stronę instruktora. Jedno spojrzenie w oczy wystarczyło, by wyczytać na twarzach towarzyszące im emocje: spokój i skupienie. Potem ten sam błysk można było zobaczyć odbity w jednym z kilku zawieszonych na ścianach sali luster. Kojącym i zarazem zdecydowanym tonem głosu instruktor wyciszył grupę. Nim zaczęli ćwiczyć, słychać było bicie serc kilkunastu osób, które dwa razy w tygodniu biorą udział w zajęciach z tai chi - tak było w zimowe popołudnie w jednej z częstochowskich sal…


Ciężko odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, kiedy i kto wymyślił tai chi. Jedni mówią, że sztuka wywodzi się już ze starożytnych Chin. Była jedną z form leczenia, a raczej dbania o stan zdrowia – tak, by nie dopuścić do jego pogorszenia. Inni  twierdzą, że zestaw ćwiczeń tai chi został opracowany dopiero w średniowiecznych Chinach. Ale znawcy tematu nie mają wątpliwości – tai chi to jedno z najlepszych narzędzi, by poprawić zdrowie, zrelaksować ciało i umysł, a przy okazji wynieść z tego coś osobistego i tylko dla siebie.

– Lata temu zacząłem przygodę z tai chi i tak już zostało – wspomina Maciej Kokot, instruktor, który prowadzi jedną z częstochowskich grup tai chi. – Ćwiczę codziennie i ruchy, które wykonuję, rozluźniają mnie. Powodują, że człowiek potrzebuje ich w życiu codziennym, by lepiej funkcjonować i pokonywać stresy. Gdy ćwiczę, staje się wolny i wyizolowany od napięć. Wiem, ze mój organizm funkcjonuje prawidłowo. Właśnie te umiejętności chcę przekazać członkom grupy.

Z roku na rok tai chi staje się w Polsce popularniejsze. A zaczęło się stosunkowo niedawno. Wraz z przełomem i otwarciem Polski na świat w latach 90. XX wieku, zaczęły pojawiać się wciąż nowe grupy osób, uprawiających tai chi. Chociaż laikom może się wydawać, że ruchy wykonywane podczas treningu nie mają większego sensu i w niczym nie przypominają ani sztuki walki, ani niczego innego, to jednak z roku na rok na zajęciach ćwiczących przybywa. Tę formę ruchu uprawiają starzy i młodzi, kobiety i mężczyźni. W zasadzie nie ma przeciwwskazań. Dlaczego? I co takiego jest w tych zwykłych-niezwykłych balansach ciałem?

– Bo trzeba zacząć ćwiczyć, by lepiej zrozumieć ruchy – tłumaczy Kokot. – Stojąc z boku i przyglądając się treningowi można myśleć o tai chi doprawdy różnie. Jednak gdy tylko zaczniesz i wytrwasz w tym chociaż miesiąc, to zrozumiesz, jak bardzo jesteś już innym człowiekiem. Te dziwne z pozoru ruchy, powtarzane kilka razy w tygodniu, stają się tobą a ty nimi. Ludziom puszczają towarzyszące na co dzień bloki energetyczne. Stawy i mięśnie zaczynają pracować wreszcie prawidłowo. Człowiek zaczyna poprawnie oddychać. Organizm jest wreszcie dotleniony. Po pewnym czasie poprawia się samopoczucie i rośnie zadowolenie z życia. Przybywa optymizmu i człowiek patrzy na świat oraz na siebie przez pryzmat sukcesu. Być może tai chi jest właśnie jednym z leków na zagrożenia, jakie niesie ze sobą cywilizacja? Kto wie…

Naśladowanie harmonijnych, powolnych ruchów, które wykonuje grupa na treningu, wcale nie jest łatwe. Przekonałem się o tym, próbując w domu naśladować to, co zobaczyłem na treningu. Brakowało mi koordynacji, ruchy nie były tak płynne, nie było tempa i spójności. Nie było też tej siły i poczucia sensu, jakie daje grupa i jej zaangażowanie… Zarzuciłem to, czując lekki dyskomfort i miejscami poczucie niewielkiej klęski.

– By myśleć chociaż o najmniejszym sukcesie, potrzebny jest czas – mówi Magdalena Trzepizur, jedna z uczestniczek treningów. – Nie da się od razu odbudować tego, co przez lata niszczymy stresem, pośpiechem, brakiem skupienia i codziennym zagonieniem. Trzeba czasu i powtarzalności. Efekty tak czy tak będą, i to nie tylko w postaci płynnych ruchów czy w poprawie funkcjonowania organizmu.

Ci, którzy ćwiczą tai chi, mówią o większym spokoju i poczuciu harmonii oraz spełnienia. Cieszą się z poprawy relacji z bliskimi czy znajomymi i większej wydajności w pracy. Ćwiczenia i rytm tai chi potrafią nadać życiu człowieka w nowoczesnym, wyizolowanym świecie więcej radości, która przełamuje chaos i stres. Pozwalają odnaleźć siebie, zbliżyć się do przyrody i istoty własnego ja.

Przyglądając się ćwiczącym, zauważyłem ogromne zaangażowanie i jednocześnie spływający po skroniach pot. Ludzie wydawali się być jednak spełnieni i pełni spokoju w swych nie zawsze jeszcze sharmonizowanych ruchach, które naśladują rytm tai chi, nadawany przez instruktora. 

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl