Tymon Tymański – lider zespołu Tymon & Transistors to barwna postać muzycznej sceny. Z kompozytorem, tekściarzem, felietonistą, aktorem i reżyserem w jednej osobie udało nam się porozmawiać po piątkowym koncercie.
Klementyna Zjawiona: Współpracowałeś między innymi z Leszkiem Możdżerem, Grzegorzem Halamą, Kubą Staruszkiewiczem. Niejednokrotnie udowodniłeś swoją rozpiętość muzyczną, od kabaretowych piosenek do muzyki alternatywnej. W czym czujesz się najlepiej?
Tymon Tymański: Chyba nie ma czegoś takiego, co do końca mnie uosabia. Najlepiej czuję się grając muzykę pomiędzy rockiem, a jazzem. Nie ma takiej muzyki niestety w Polsce. Nie znam takich jazzmanów, którzy grają dobrze rocka, ani takich rockmanów, którzy grają dobry jazz. Jestem fanem dobrej piosenki. Gdy myślę o muzyce, która mnie wzrusza, to jest to ta z lat 60. np.: The Beatles. To taka muzyka, która była prosta, energiczna, oparta na dwóch, trzech akordach i przekazie o miłości. Żyjemy w takich czasach, że taka muzyka nie do końca jest popularna, chociaż młodzież ostatnio do niej wraca. Z drugiej strony to czego słucham jest bardzo różnorodne, dziwne zarazem, od Dylana po Meshuga. Jest to bardzo duża rozpiętość. Od lat 50. do współczesnych.
KZ: Oprócz tego, że słuchasz dużo muzyki, to chodzisz na koncerty?
TT: Zaraz posłucham Elephant Stone. Chodzę na koncerty, ale nie powiem, że robię to chętnie. Nie za bardzo lubię tłum. Możliwe, że ma to związek z tym, że jestem po części egocentryczny i czasami to ja lubię być gwiazdą. Jeżeli jest taka sytuacja, że mogę sobie postać gdzieś z boku i posłuchać zespołu, to bardzo to lubię.
KZ: W zeszłym roku wystąpiłeś na Przystanku Woodstock, przed kilkusettysięczną publicznością. To dla ciebie wyjątkowe wydarzenie?
TT: Na pewno, zagrać przed pół milionem widzów jest czymś bardzo ważnym. Wystąpiłem z Leszkiem Możdżerem, to była jego bajka, muzyka bardzo ciekawa. Temat zupełnie inny niż ten, który mnie na co dzień inspiruje. Chociaż przyznam się, że bardzo lubię posłuchać sobie Chopina czy Liszta. Gdy byłem dwudziestolatkiem bardzo chętnie słuchałem właśnie muzyki klasycznej.
KZ: To prawda, że na tegorocznym Off Festiwalu, masz zagrać, bardzo znaną w swoim dorobku, płytę Polivirus?
TT: Tak się złożyło, że ta płyta zespołu Kury, jest najbardziej znana. Artur Rojek zaprosił nas na festiwal, więc nas to bardzo cieszy. Nie jestem przeciwny akcjom komercyjnym, jeżeli coś stało się hitem, to trzeba się z tego cieszyć. Tak się złożyło, że ta płyta, była komercyjnie dość dobrze przyjęta. Na dwadzieścia pięć płyt, trafił mi się taki jajcarski album.
KZ: Kompozytor, autor tekstów, felietonista, dziennikarz, aktor i muzyk. Kim właściwie jest Tymon Tymański?
TT: Myślę, że każdym po trochu, ale chyba najbardziej muzykiem. Jestem postacią, która w przeróżny sposób inspiruję się tym, co nas dookoła otacza i staram się działać w jakiś sposób na wszystkich gałęziach sztuki. Jednak to właśnie muzyki w moich żyłach płynie najwięcej.
KZ: Jak ci się podoba na festiwalu Frytka Off?
TT: Zawsze lubiłem to miasto, bo mam tu paru dobrych przyjaciół. Festiwal jest bardzo dobrze zorganizowany, co mnie cieszy. Bardzo ciekawy i oryginalny pomysł.
KZ: Dziękuję za rozmowę.
współpraca: Klementyna Zjawiona