Bardzo proszę moich korespondentów o cierpliwość i wyrozumiałość. „Poczta literacka” ukazuje się raz w miesiącu, a przysyłanych do niej wierszy (i nie tylko wierszy) jest dość dużo. Dlatego na odpowiedź trzeba niestety trochę poczekać. Zapewniam jednak, że żaden list nie zostanie bez odpowiedzi i życzliwego omówienia.
No więc zaczynamy.
Z okazji Dnia Kobiet Pani Ala z Wyczerp (nazwisko znane redakcji) przysłała mi kilka wierszy, które trochę przewrotnie mówią o miłości. Ponieważ są ładnie i fajnie napisane, jeden z nich zamieszczam poniżej.
Tysiące smacznych obiadów
I kawa z kanapkami o piątej trzydzieści
Leków całe kartony i czułości w chwilach boleści,
Tony wypranych pieluch,
Hektolitry wyssanego mleka
Kilometry odkurzonych dywanów
I seksu domowa apteka.
Godziny czekania na powrót z biznesowych kolacji,
Hektary skopanego ogródka
I miesiące deszczowych wakacji.
Dziesiątki nieprzespanych nocy
I lęk samotnych poranków,
Szafy wyprasowanych koszul
I setki zużytych garnków,
Zeszyty odrobionych lekcji
Dziesiątki bolesnych wywiadówek
Tygodnie wystane w kolejkach
Po kilo twych ulubionych parówek
Miesiące przytulania, gdy córkę rzucił chłopiec
Sekundy wątpliwości i rozterek
Czy od Ciebie nie uciec.
Kolacje podane do dzioba
I miliony umytych szklanek….
A Ty mówisz, że mecz i nie wyjdziesz po mnie na przystanek.
Od Pani Kamili Babińskiej z Częstochowy otrzymałem kilka wierszy i taki oto list.
„Witam. Cóż, sama nie wiem, co o tym sądzić. Z drżącym sercem jednak nacisnęłam przycisk WYŚLIJ.” I dobrze, bo przecież wiersze pisze się po to, żeby ktoś je czytał. Z tych kilku, jakie otrzymałem, przytoczę tylko jeden, bo najbliżej mu do poezji. Oto on:
Zjawiłeś się nagle,
nie dałeś złapać oddechu.
Pierwszy raz zrozumiałam
co znaczy dusić się z miłości.
Reszta Pani Kamilo, niestety – jest jeszcze słabiutka. Za bardzo przegadana i mocno infantylna. Jeśli pani nie wierzy, to proszę jeszcze raz przeczytać swój wiersz, już tak bez poetyckich emocji.
Przekleństwo wrażliwości mnie dotyka, przekleństwo, które czasem umyka.
W codzienności prozie nikt nie zastanawia się nad czapką porzuconą na mrozie.
A ja zawsze dorabiam sobie historię całą,
a potem, …potem idę do lekarza po receptę niemałą.
Ot, …tu wrażliwość się kończy i choroba zaczyna, bo w społeczeństwie wrażliwość to zwykła kpina.
Jaka jest moja rada? Proszę uważnie przeczytać wiersze zamieszczone poniżej. Zobaczy Pani, jak można kilkoma zaledwie słowami pięknie i niebanalnie pisać o ludziach, miłości i wszystkich naszych zwyczajnych sprawach.
c.d. na kolejnej stronie
Pan M. Bednarek (niestety, tylko tyle o sobie napisał)
Ale za to przysłane mi wiersze są cymes. Zwięzłe, oszczędne w słowach, piękne poetycko, że tylko bić brawo. I są bardzo w temacie, bo dzisiaj przecież prezentujemy tylko wiersze miłosne.
Wróci nam się kiedyś tamto dobre lato
Z biwakami i ciepłym ogniskiem nad rzeką
I to zatęsknienie, które ma się spełnić
gdy z kwiatkiem na krzywej kładce będę ciebie czekał
A ty przybiegniesz do mnie w tej samej sukience,
którą gdy tylko zamknę oczy, to do dziś pamiętam
I wtulimy się w siebie drżący niczym dwa pisklęta
I będziemy tak trwać i trwać
Póki wiatr nie rozwieje odkurzonych wspomnień.
Pan Marek Jagodziński z Włoszczowej
Jest – jak pisze – polonistą, ale poetą dopiero początkującym. Wcześniej nie było czasu, więc za poezję zabrał się dopiero na emeryturze.
„Wysłałam Panu te wiersze, bo chciałbym uzyskać ich rzeczową ocenę. Czy to moje pisanie ma w ogóle jakiś sens”. Ależ tak Panie Marku! Ma Pan przecież ku temu wszelko, jak choćby wrażliwość, oczytanie, a także polonistyczne wykształcenie. Widać to wszystko wyraźnie w Pana wierszach. Z licznych przesłanych mi utworów (miałem kłopot, który z nich wybrać, bo wszystkie są dobre, dopracowane) wybrałem jeden, taki o miłości w starszym wieku. Bo przecież nie tylko młodzi mają prawo do zakochania. A dowód poniżej.
Do stolika nas prowadził kelner siwowłosy
I mówił po drodze: Państwu będzie dobrze.
Bo orkiestra u nas świetna- „Big – bid” – proszę pana
A do kolacji zaraz każę zamrozić szampana.
Widać poznał ladaco – choć był ciut na bani,
Żeśmy w siebie wpatrzeni.
Żeśmy zakochani.
A dla nas czas wnet jakby na sto koni wskoczył
I pognał przed siebie
Aż żeśmy nie spostrzegli nawet
Gdy noc się rozgościła na ziemi i niebie.
Wtem walca nam zagrali
Świat nam zawirował.
W oczach twoich się zmieścił,
Dłoń otulił dłonią
Po staroświecku zagrzmiał nam harmonią
I nieważne Miła, że facet za pulpitem
Bez przerwy fałszuje.
Bóg z nim, niech gra. –
On tak walca czuje.
A ten jego głos – pamiętasz?
Brzmiał, jak gdzieś zza muru.
Dla sympatycznej pani Kasi
Dla sympatycznego niewątpliwie pana Marka
„Fale Amuru”
Mariusz W z Kuźnicy Lachowej
Kiedy miałem Mariuszu twoje siedemnaście lat, często szeptałem dziewczynom różne miłosne wiersze znanych już poetów, twierdząc, że pisałem je tylko dla nich w trakcie bezsennych nocy.
Nikomu jednak na piśmie takich przeróbek nie pokazywałem, z obawy, że a nuż ktoś fałszerstwo wykryje? Wiersze, które mi przysłałeś, wydały mi się skądś znajome. Poszperałem więc w domowej bibliotece, popytałem zaprzyjaźnionych polonistów, no i wyszło szydło z worka. Bo każdy z uznanych już poetów Mariuszu ma swój własny, specyficzny styl w przedstawianiu świata i własnych w nim doznań. Im jest ten styl oryginalniejszy, niepowtarzalny, indywidualny, tym osobowość poety większa i bogatsza. Nie jest trudno więc zgadnąć, do kogo należy ten czy inny wiersz. Zwłaszcza, gdy chodzi o Tuwima czy Tetmajera. Tobie radzę przede wszystkim dużo czytać i szukać własnych form poetyckiej wypowiedzi. To, że lubisz wiersze i chcesz je pisać, dobrze o Tobie świadczy. Zgadzam się też z twierdzeniem, że poezja czyni człowieka szlachetnym. Ze swej strony dodam tylko, że w równej mierze tych, co piszą, jak tych, co czytają. Odezwij się za jakiś czas i przyślij mi kilka, ale własnych już wierszy.
I na koniec jedna jeszcze informacja. Pan Jan Jurczyk, jak dowcipnie napisał – z Częstochowy k/ Kusiąt, przysłał mi naprawdę pięknie napisany reportaż z rowerowej wycieczki do Norwegii. Ponieważ tekst był za długi jak na naszą „Pocztę Literacką”, poprosiłem przeto naszą Panią Naczelną o zamieszczenie tego reportażu w rubryce „Z sakiewki podróżnika”. Publikacja wkrótce.