Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Tradycje znane i mniej znane oraz zimny prysznic Lanego Poniedziałku

 Maszkary, pilnowanie ognia i pijany kogut- Śmigus i Dyngus leją wodę albo robią psikusy.

Poniedziałek Wielkanocny zwany bywa Lanym Poniedziałkiem, Śmigusem-dyngusem, Oblewanką i Polewanką. Obchodzimy go drugiego dnia świąt Wielkanocy, stanowiący w Polsce dzień wolny od pracy. Tradycja odnosi się do dawnych praktyk pogańskich. Głównym przesłaniem jest symboliczne budzenie się przyrody do życia i odnawialna co rok zdolność ziemi do rodzenia.
Do XV wieku dyngus i śmigus były dwoma odrębnymi zwyczajami.
Początkowo Śmigus polegał na symbolicznym biciu witkami wierzby lub palmami po nogach i wzajemnym oblewaniu się wodą, co symbolizowało wiosenne oczyszczenie z brudu i chorób, a w późniejszym czasie także i z grzechu.  
W zwyczaju bicia rózgami można doszukiwać się analogii z rzymskim świętem zwanym Luperkalia. Podobieństwo to musi mieć charakter bardzo pierwotny, chociaż nie można wykluczyć, że zwyczaj ten przywędrował na ziemie polskie w początkach państwa wraz z kapłanami lub mnichami pochodzącymi z Włoch.
Dyngus po słowiańsku nazywał się włóczebny. Wywodzi się go od wiosennego zwyczaju składania wzajemnych wizyt u znajomych i rodziny połączonych ze zwyczajowym poczęstunkiem, a także i podarunkiem, zaopatrzeniem w żywność na drogę.
Włóczebnicy mieli przynosić szczęście, a jeśli nie zostali należycie za tę usługę wynagrodzeni smakołykami i jajkami, robili gospodarzom różne nieprzyjemne psikusy (co dla skąpych gospodarzy było pierwszym dowodem pecha). Tradycją Poniedziałku Wielkanocnego na wsiach było (i jest do dzisiaj w niektórych regionach południowej Polski) robienie psikusów sąsiadom. Zamieniano bramy, na dachach umieszczano narzędzia rolnicze, chowano wiadra na wodę.
Na śmigus nałożył się zwyczaj dyngusowania (dyngowanie), dający możliwość wykupienia się pisankami od podwójnego lania.
Z czasem obyczaje tak się zlały ze sobą w jeden, że przestano rozróżniać, który na czym polega. Nie wiadomo, kiedy się połączyły.

W pamiętnikach Jędrzeja Kitowicza czytamy: „Parobcy od rana gromadzą się, czatując na dziewki, idące czerpać wodę i tam, porwawszy między siebie jedną, leją na nią wodę wiadrami, albo zanurzają ją w stawie, a niekiedy w przerębli, jeżeli lód jeszcze trzyma”.
Zmoczone tego dnia panny miały większe szanse na zamążpójście. A jeśli któraś się obraziła – to nieprędko znalazła męża. Wykupić się można było pisanką – stąd każda panna starała się, by jej kraszanka była najpiękniejsza. Chłopak, wręczając tego dnia pannie pisankę, dawał jej do zrozumienia, że mu się podoba.

Tego dnia obchodzi się też kilka mniej znanych tradycji.
Dziady śmigustne– słomiane maszkary.
W nocy z Niedzieli na Poniedziałek Wielkanocny pojawiają się owinięte w słomę maszkary, zwane dziadami śmigustnymi. Twarze ukryte mają za futrzanymi maskami, osmolonymi pończochami, z wycięciami na oczy i nos. Nie odzywają się, wydają tylko pomruki, trąbią na blaszanym rożku. Gestykulując, proszą o datki, polewają wodą. Z tradycją tą związana jest legenda, która opowiada o tym, jak przed wiekami do wioski przybyli jeńcy z niewoli tatarskiej. Tatarzy obcięli im języki, zmasakrowali twarze. Odziani w łachmany, otuleni słomą, szukali pomocy. Mieszkańcy przyjęli ich, a na pamiątkę tego wydarzenia wieś nazywa się Dobra.
Siuda Baba – dawny zwyczaj ludowy.
Tradycja ta nawiązuje do wiosennych obrzędów słowiańskich i ma swe źródło w legendzie o pogańskiej świątyni na Lednicy koło Wieliczki. Kapłanka, która strzegła w niej ognia, wychodziła raz do roku na wiosnę w poszukiwaniu następczyni. Wybrana przez nią dziewczyna mogła się wykupić, ale jeśli nie było jej na to stać, zajmowała miejsce w świątyni. Siuda Baba jest czarna od sadzy, bo przez cały rok pilnowania ognia nie wolno jej było się myć.
Kurek dyngusowy– piej kogucie.
Tradycyjnie wózek dyngusowy malowano na czerwono i zdobiono suszonymi źdźbłami zbóż, traw i kwiatów oraz kolorowymi wstążkami.
Wożono w nim kurka. Kogut, w wielu kulturach uważany za symbol Słońca i sił witalnych, symbol urodzaju, miał zapewnić zdrowie i pomyślność. Piał głośno, a efekt ten uzyskiwano dzięki temu, że wcześniej karmiony był ziarnem namoczonym w spirytusie.
Zachowajmy umiar i rozsądek
Niejednokrotnie sami podzas świąt przesadzamy z wyrobami spirytusowymi, w związku z czym niektórych ponosi fantazja. Teoretycznie tego dnia od rana możemy bezkarnie oblewać wodą wszystkich i wszystko dookoła. Niestety, nierzadko tradycja jest wykorzystywana przez chuliganów jako pretekst. Na niespodziewających się niczego przechodniów wylewane są wiadra zimnej wody. Nie wszyscy rozumieją symbolikę tego zwyczaju i nie potrafią pojąć, że nie chodzi o złośliwość. – Kiedy wszyscy świętują, my mobilizujemy siły. Po ulicach będzie chodzić więcej funkcjonariuszy. Nie wszyscy sobie życzą spontanicznej kąpieli – zapewnia Artur Kucharski z częstochowskiej straży miejskiej. Uprzedzają, że wobec „żartownisiów” zostaną wyciągnięte konsekwencje. Interwencja strażników może skończyć się upomnieniem, ale też mandatem lub wnioskiem skierowanym do sądu, jeśli osoba pokrzywdzona poniesie straty. A o takie nie trudno, kiedy spacerujemy w świątecznych garniturach. Może polewacze powinni sami siebie schłodzić zimną wodą.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl