Szansę na walkę o zwycięstwo Dospel Włókniarz stracił po 5. biegu. Częstochowianie przegrali podwójnie trzecią, czwartą i piątą gonitwę. W pewnym momencie tracili do gospodarzy 14 punktów.
– To nasz drugi mecz na wyjeździe. Przeciwnik nie był łatwy. Bolały podwójne porażki
w trzecim, czwartym i piątym biegu. Potem poszły rezerwy taktyczne i zaczęliśmy stwarzać trochę kłopotów gospodarzom – twierdzi Stachyra.
W Tarnowie nie poradził sobie Mirosław Jabłoński, który wyjechał na tor dwukrotnie i za każdym razem mijał linię mety jako ostatni. Poniżej oczekiwań pojechał Chris Harris, kapitan Dospelu Włókniarz.
– Mirek dostał dwie szanse, ale nie potrafił odnaleźć się na tym torze. Harris zdobył znów tylko sześć punktów. Jechał na innych silnikach niż te, które miał w Lesznie. Moim zdaniem Anglik trochę chałturzy na torze.
Kłopoty z odczytaniem nawierzchni mieli także żużlowcy „jaskółek”. Słabiej pojechał m.in. Janusz Kołodziej. Bieg przegrywał mistrz świata juniorów Maciej Janowski.
– Tor stwarzał wrażenie twardego, ale był trzymający. Zawodnicy źle przeczytali tę nawierzchnię – przekonuje Stachyra.
Mecz w Tarnowie nie był porywającym widowiskiem. Rzadko kiedy żużlowcy decydowali się na ataki. Liczył się dobry start. – Tor był dość często równany i zraszany. Nie można było mijać po zewnętrznej. Taki manewr próbował wykonać m.in. Greg Hancock, która chciał wyprzedzić
w ten sposób Grzegorza Zengota – zauważa Stachyra.
Trener Dospelu Włókniarz zadowolony jest z postawy Artura Czai. – Artur pojechał bardzo dobrze. Widać, że tor mu odpowiadał – mówi Stachyra.