– Zgłoszenie kilka minut po godz. 12 przekazali nam strażnicy miejscy – mówi oficer dyżurny częstochowskiej straży pożarnej. – Na powierzchni wody w przydrożnym rowie ktoś zauważył podejrzaną substancję.
Z informacji wynikało, że ciecz najpierw miała kolor czerwony, później zmieniała barwy, m.in. na zieloną, fioletową i żółtą. Rozciągała się w rowie na długości ok. 10 m. Za strażakami na ul. Główną pojechali inspektorzy z częstochowskiego oddziału Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
– Pobraliśmy próbki i postaramy się ustalić skład substancji – mówi Maciej Zięba, szef częstochowskiego WIOŚ. – To prawdopodobnie barwniki, jakieś resztki farb. W tej chwili jednak możemy jednak jedynie snuć przypuszczenia. Na wyniki badań trzeba poczekać do przyszłego tygodnia. Wtedy się okaże, czy ciecz była niebezpieczna i czy mogło dojść do skażenia. Jedno wiemy na pewno: ta ciecz nie powinna znaleźć się w wodzie.
Na miejscu pracowała specjalistyczna grupa ratownictwa chemicznego Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie. Strażacy zebrali substancję z powierzchni wody, równocześnie – wraz z inspektorami ochrony środowiska – starali się ustalić, skąd mogła wypłynąć. Ślad jednak urwał się na jednej z posesji. O sprawie powiadomiono już przedstawicieli wodociągów.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, nie ma powodów do niepokoju. Kolorowa substancja najprawdopodobniej nie była toksyczna ani drażniąca. Mogły to być popłuczyny np. po pracach malarskich, a dokładniej – po farbach rozpuszczalnych w wodzie, takich, jakich używa sie do malowania ścian czy sufitów w domach. W tej chwili woda w rowie przy ul Głównej jest już klarowna.