Pracownicy mówić nie chcą. Tłumaczą: boimy się, że stracimy pracę. Zawiadomili jednak starostwo powiatowe, poinformowali związki zawodowe. Pracodawca wręczył im do podpisania porozumienia, w których informuje, że miejscem wykonywania pracy będzie Prywatna Przychodnia Lekarska w Opolu. – Zmiany spowodowane są zapisami ustawy o działalności leczniczej, wystąpiła konieczność zaktualizowania pracodawcy – mówi Cezary Skrzypczyński, dzierżawca szpitala. – W sensie praktycznym niczego to nie zmienia, pracownicy nadal będą pracować w szpitalu Blachowni.
Pracownicy obawiają się jednak, że zapis, iż miejscem wykonywania pracy jest Prywatna Przychodnia Lekarska w Opolu sprawi, że pracodawca będzie oczekiwał rzeczywistej zmiany miejsca pracy na Opole. – To absurd, nie byłoby nawet dla nich tam miejsca – mówi Skrzypczyński.
Dlaczego więc w porozumieniu do umowy nie zaznaczył, że miejscem pracy będzie Blachownia? – Nie muszę tego robić – komentuje.
Tomasz Ziółkowski, przedstawiciel częstochowskiego NSZZ „Solidarność”, który zajął się sprawą, ripostuje jednak: – Nie musi, ale może. W naszym odczuciu pan Skrzypczyński nie chce umieścić zapisu o miejscu pracy w Blachowni, bo nie jest mu to na rękę. Zaplanował sobie już, że zrezygnuje z dzierżawienia szpitala. Przenosząc pracowników w inne miejsce pracy, przy zwolnieniach nie będzie musiał wypłacać im 3-miesięcznych odszkodowań – mówi.
Przedstawiciele „Solidarności” odradzają pracownikom podpisania przekazanych im porozumienia. W podobnym tonie wypowiada się Janusz Krakowian, wicestarosta częstochowski: O zaistniałej w szpitalu w Blachowni sytuacji poinformowali nas pracownicy – mówi. – Stanowisko moje i władz powiatu jest jednoznaczne: pracownicy dla własnego dobra nie powinni podpisywać przedstawionego przez dyrektora szpitala dokumentu. Ich pracodawcą jest rzeczywiście szpital w Blachowni i to powinno być w dokumencie zapisane. Chcę jednoznacznie zaznaczyć, że z działaniami pana Skrzypczyńskiego starostwo powiatowe nie ma nic wspólnego.
Cezary Skrzypczyński dzierżawi budynki szpitala od starostwa powiatowego. Kilka dni temu przekazał władzom starostwa pismo, że zamierza zrezygnować z dzierżawy, ponieważ podpisana ze starostwem umowa ma błąd prawny. Chodzi o wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uznał, że podjęta przed podpisaniem na 30 lat umowy dzierżawy uchwała o likwidacji szpitala jest nieważna. Twierdzi, że wyrok ten ciąży mu m.in. przy kontraktowaniu świadczeń z Narodowym Funduszem Zdrowia. Chce domagać się od starostwa 10 mln odszkodowania. Władze powiatu roszczeń Skrzypczyńskiego nie uznają, deklarują chęć kompromisowego rozwiązania sporu. – Skutków prawnych unieważnionej przez sąd uchwały nie można już odwrócić – mówi Grażyna Folaron, rzeczniczka prasowa częstochowskiego starostwa powiatowe. – To nie starostwo, a pan Skrzypczyński nie dopełnił warunków umowy dzierżawy, m.in. tych, które mówią o tym, że ma inwestować w szpital.
67