Mecz rozgrywany na Lorecie rozpoczął się koncertowo. Zawodnicy Skry w pierwszych 45 minutach nie pozostawili gościom złudzeń co do tego, kto rządzi na boisku. Od pierwszych minut meczu częstochowianie atakowali. Pierwsza dogodna sytuacja na zdobycie bramki pojawiła się w 22. minucie. Arbiter podyktował rzut karny i ukarał czerwoną kartką Jakuba Milewskiego. Niestety Chmiest przestrzelił w fatalnym stylu i wciąż był remis. Sytuacja odmieniła się dopiero w 31. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Marcin Chmiest umieścił wreszcie piłkę w siatce gości.
Na kolejną bramkę nie musieliśmy długo czekać. Kolejną osobą, która wpisała się na listę strzelców był Adrian Musiał. Dodatkowo po tym golu doszło do kłótni między arbitrem i bramkarzem gości. Golkiper z Polonii za niecenzuralne wyzwiska został ukarany czerwoną kartką i odtąd Polonia grała tylko w dziewięciu. Kolejna bramka padła już w 38. minucie. Strzelcem był Łukasz Pietrasiński. W doliczonym czasie gry w pięknym stylu wynik powiększył Marcin Chmiest. Po efektownej przewrotce z 16 metra Skra prowadziła 4:0.
Trener Skry w drugiej połowie dokonała sporo zmian i chyba nie było to najlepsze rozwiązanie. Tempo gry wyraźnie zmalało, a osłabiony zespół gości raz po raz odpierał nieudolne ataki zawodników Skry. W 53. minucie udało się jednak zaskoczyć bramkarza Polonii. Po precyzyjnym dośrodkowaniu i doskonałym strzale z lewej nogi Krawczyka Skra prowadziła 5:0. W tym momencie nikt nie przypuszczał, że będzie to ostatnia bramka podopiecznych Wosia w tym meczu. Tymczasem w 57. minucie Hubert Świder został ukarany żółtą kartką, a arbiter podyktował rzut karny dla gości. Marcin Gużda nie zmarnował szansy i zdobył honorową bramkę dla Polonii.
– Mieliśmy w tej drugiej połowie nastrzelać bramek. Mieliśmy kilka sytuacji. Niestety się nie udało. Trzeba się jednak cieszyć ze zdobytych punktów. Trzeba oddzielić kreską te pierwsze trzy mecze. Teraz czekają nas dwa bardzo trudne boje, do których musimy się jak najlepiej przygotować – powiedział po meczu trener JDB Skra, Jan Woś.