RK: Sensacja, ogromna niespodzianka, spore zaskoczenie… Pokonaliście w końcu mistrza Polski.
Andrzej Stelmach: To pewnie zaskoczenie. Nikt nie dawał nam raczej szans na zwycięstwo. Chcieliśmy zagrać dobre spotkanie. Udowodniliśmy, że drzemie w nas potencjał. Po tym spotkaniu pokazaliśmy, że stać nas na niespodzianki.
RK: Po dwóch przegranych setach wierzyliście, że możecie jeszcze odwrócić losy spotkania?
AS: Nie mieliśmy nic do stracenia. Drugiego seta przegraliśmy niefortunnie. Prowadziliśmy 20:18 i mieliśmy piłkę na 21:18. Nie wykorzystaliśmy jej i gospodarze zdobyli siedem punktów z rzędu. Okazało się jednak, że potrafimy się podnieść i walczyć.
RK: Resovię zaskoczyła chyba wasza gra w trzecim secie…
AS: Od trzeciego seta graliśmy dobrze zagrywką. Odrzuciliśmy rywali od siatki. Grzegorz Bociek kończył praktycznie każdą piłkę. Resovia nie mogła go zatrzymać. Świetnie zagrali Miłosz Hebdą i Michał Kaczyński, a także środkowi. Trzymaliśmy przyjęcie. Tymczasem w grę gospodarzy wkradła się nerwowość. Trener Kowal rotował składem i szukał najlepszego rozwiązania.
RK: Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że Rzeszów zagrał po prostu słabo?
AS: Resovia ma świetnych zawodników, reprezentantów swoich krajów. Może Rzeszów nie prezentuje optymalnej formy, powiedziałbym, że jak na swoje możliwości gra trochę słabo, ale to bardzo dobra drużyna.
RK: Z pewnością tym zwycięstwem rozbudziliście wyobraźnię swoich kibiców. W sobotę (17 listopada) przyjeżdża do Częstochowy Skra Bełchatów…
AS: Czekają nas teraz trzy mecze z mocnymi zespołami. Te spotkania będą służyć nam na przyszłość. Zagramy bez presji. Myślę, że kolejne mecze nie będą już nijakie w naszym wykonaniu. Pokażemy sportową ambicję i będziemy walczyć.
RK: Dziękuję za rozmowę.