KZ: Przeglądając twoja filmografię można dojść do stwierdzenia, że jesteś przede wszystkim aktorem serialowym. W jakim kierunku chciałbyś poprowadzić swoją karierę?
Mikołaj Krawczyk: Mam dopiero trzydzieści lat, jestem siedem lat po studiach, po szkole teatralnej, więc dopiero do pewnych rzeczy dojrzewam. Tak się moje życie potoczyło, że poszedłem gdzieś w rejony serialu i teatru. Jeżeli chodzi o film, to nasz rynek jest przepełniony aktorami, a ja nie mam natury człowieka, który się rozpycha łokciami i idzie po trupach do celu.
KZ: Jak podoba ci się Jurajskie Lato Filmowe?
Mikołaj Krawczyk: Jak dla mnie jest to fantastyczny pomysł i fantastyczna impreza. Zwłaszcza teraz kiedy jest ciepło, kiedy jest lato. Myślę też, że ludzie czegoś takiego potrzebują. Dzisiaj coraz rzadziej chodzi się do kina czy do teatru, coraz mniej jest styczności z medium, jakim jest film. Gdzieś tam w zabieganiu, w codzienności, ludzie nie myślą o tym, żeby gdzieś się wybrać. Jeżeli teatr czy kino wychodzi do ludzi, to wydaje mi się, że jest to fantastyczny pomysł.
KZ: Oprócz tego, że posiadasz zdolności aktorskie, jesteś też uzdolniony muzycznie. Na Jurajskim Lecie Filmowym wystąpiłeś gościnnie z zespołem Vintage.
Mikołaj Krawczyk: Gdzieś moje serce jest rozdarte między aktorstwem a muzyką. Dla mnie priorytetem jest aktorstwo, bo to w tej dziedzinie jestem wykształcony, natomiast muzykiem nie jestem, ale staram się. Dużo nad tym pracuję, ponieważ kocham gitarę. Ze śpiewem ciągle walczę.
Niestety nie potrafię opanować tremy, jaka mnie dopada przed publicznością. Od razu czuję, że mam wielkiego gula. Na próbach mi wszystko wychodzi, ale kiedy wychodzę i jestem na scenie, nie wygląda to tak, jakbym chciał. Jestem bardzo wdzięczny chłopakom z zespołu, że mogłem z nimi zagrać. Wiadomo, że są oni zawodowymi muzykami, a ja jestem dopiero na początku tego wszystkiego. Nie każdy jest od razu Hendriksem, ale trzeba mieć szacunek dla ludzi, przed którymi występujesz. Jeżeli wychodzisz i coś chcesz im przekazać, powiedzieć, to w przygotowanie trzeba włożyć maximum pracy. Taka jest moja natura, że zawsze chcę coś dokładnie dopracować. Tak zostałem wychowany i nauczony w szkole. Denerwuje mnie, że często efekt tej pracy zostaje przysłonięty paraliżującym strachem. Ale jeżeli wszystko potoczy się tak, że będę mógł współpracować z zespołem nadal, to będzie cudnie.
KZ: Dziękuję za rozmowę.