efektywnymarketing Ptaki zamieszkujące Parki Podjasnogórskie wydawały się do niedawna problemem nierozwiązywalnym. Brudziły ławki, przeganiały turystów i częstochowian nie tylko przenikliwym hałasem, ale także przykrymi niespodziankami, które nagle – niby „na szczęście” – spadały na przechodniów.
– Do tego ten zapach i wszędzie poniewierające się ptasie pióra – narzekali wielokrotnie częstochowianie i apelowali do urzędników. – Zróbcie coś z tymi ptaszyskami.
Nie pomagało płoszenie ptaków przy pomocy hałasu z gazowej armatki. Gawrony, kawki czy gołębie szybko przyzwyczajały się do uciążliwego dźwięku i z parku wygonić się nie dały. Fiaskiem zakończyło się też usuwanie gniazd i siedlisk. Dlatego urzędnicy postanowili zatrudnić sokolnika.
– I od razu są efekty – tłumaczy Sławomir Jończyk, pracownik Wydziału Ochrony Środowiska w Częstochowskim Urzędzie Miasta. – Mamy sygnały od częstochowian, że ptaków jest wyraźnie mniej. Widać to zresztą po mniejszej ilości zanieczyszczeń. Teraz wreszcie można spokojnie posiedzieć w parku.
Sokolnik pracuje od końca sierpnia. W wybrane dni przyjeżdża do Częstochowy z Myszkowa w towarzystwie swoich jastrzębi i sokołów.
– Staram się płoszyć ptaki w godzinach popołudniowych lub tuż przed wieczorem – mówi Sławomir Sularz, sokolnik. – W ten sposób ptaki nie wracają na noc do parku. Szukają sobie nowych i bezpiecznych siedlisk. To skuteczna metoda, bo ptaki boją się drapieżników. Zapamiętują, że teren jest patrolowany przez sokoła lub jastrzębia i nie chcą ryzykować.
Na ochronę sokolnika częstochowianie mogą liczyć do końca listopada. Urząd zapłaci za ponad trzymiesięczną pracę fachowca ok. 12,5 tys. zł.
