efektywnymarketing Kibice zgromadzeni na stadionie przy ul. Loretańskiej przeżyli prawdziwy dreszczowiec. Obie drużyny miały swoje sytuacje w regulaminowym czasie gry, ale żadna bramka nie padła. Dopiero w 114. minucie gola na wagę zwycięstwa zdobył Marcin Chmiest.
– Spodziewaliśmy się bardzo ciężkiego meczu, bo nie mogliśmy grać w pełnym składzie. Poza tym niektórzy nie wytrzymali trudów spotkania. Dodatkowo na dwie minuty przed końcem dogrywki nasz bramkarz Adrian Woszczyna dostał czerwoną kartkę. Zastąpił go Hubert Świder – zauważa Jan Woś, trener Skry.
Wydział Gier Śląskiego Związku Piłki Nożnej zdecydował, że finał Pucharu Polski na szczeblu województwa śląskiego odbędzie się w przeddzień meczu ligowego Skry Częstochowa ze Startem Namysłów. – To była kuriozalna decyzja. Teraz okazuje się, że do Namysłowa pojedziemy w siedmiu – twierdzi Woś. – A wszystko dlatego, że przerwa w grze niektórych naszych piłkarzy między jednym a drugim meczem wyniesie mniej niż 48 godzin.
Od początku drugiej połowy spotkania z Rekordem zagrali m.in. Marcin Drzymont, Kamil Sobala i Sławomir Piwiński. Siłą rzeczy wystąpili również w dogrywce. – I to oznacza, że nie zagrają w Namysłowie – wyjaśnia Woś.
